Chodzą za mną kwiaty: pojedynczo, dwójkami, stadami. Nawet teraz, w środku zimy, czekały na mnie … w księgarni. Nie dało się ich nie dostrzec, kusiły, wabiły kształtami, barwami, teksturą. Oszałamiająco burzyły wszystko co dotychczas myślało mi się o książkowych okładkach, o ich służebności wobec treści: korespondencji, relacji, komunikacji! Okładka – przywoływałam jakieś fragmenty z pliku pamięci „marketing książki” – musi mówić o treści, grupie docelowej, tonie książki. Bo okładka to przecież pierwsze wrażenie, wizytówka, zaproszenie, la, la, la…
Tymczasem kwiaty, które wabiły mnie już od wejścia, kwitły na okładkach książek różnych autorów i prezentujących różne gatunki: powieści psychologiczne, komedie i tragedie Szekspira, zbiory publicystyki literackiej. Tryumfująco oznajmiały sojusz literatury i sztuki botanicznej, słowa i cieplarniano-ogrodowego spojrzenia… Obwieszczały trumf intensywności i bujności nad minimalizmem, malarskości nad typografią.
Obejmując kwiatowe okładki spojrzeniami myślałam o powabie kwiatowej oprawy klasyki, o luksusie smakowania okładki i w całości, i w detalu, wzrokiem i dotykiem.
Myślałam o Williamie Morrisie i jego naśladowcach i naśladowczyniach. Mimowolnie zadawałam sobie liczne pytania. Kiedy pojawiły się takie odważne kwiatowe wzory w okładkowym dizajnie? Czy ich nasilenie ma coś wspólnego z popandemiczną tęsknotą do świata natury? A może wiążą się z ucieczką przed innymi problemami dzisiejszości? Gdzieś kiedyś słyszałam, że zawsze, gdy pojawiają się kłopoty, ludzie uciekają w świat kwiatów i drzew.
A może nie chodzi tu o żadną kwiatową terapię ale o estetyzację książki, którą bookstagramerzy na dobre wprowadzili w świat rzeczy pięknych, materialnie pięknych. W ogóle media społecznościowe i rozprzestrzenianie się e-booków odnowiły uznanie dla książki-przedmiotu, obiektu estetycznego. Otworzyły nową wydawniczą ocenę według kryteriów: uroda, uwodzicielskość, fotogeniczność.
Okładka jest dla książki niczym butelka dla perfum, okładka niczym butelka dla perfum – ot co przyszło mi nagle i niespodziewanie do głowy…
Z drugiej strony kwiaty patrzące na mnie z książkowych okładek przędły mi myśl o książkach-ogrodach, o bibliotekach-ogrodach, takich dosłownych i metaforycznych.
Jaka wśród płatków kryje się wiadomość?
Blogowanie to gra zespołowa.
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentujcie, dopisujcie, nadpisujcie :)