Przejdź do głównej zawartości

Takie tango


Nie będę ukrywać, ze lubię o…tangu. Kiedyś w  Miedzynarodowy Dzień Tanga napisałam o cudownym mariażu tanga i reklamy, w latach trzydziestych zeszłego stulecia.  W tamtych latach tangowano na potęgę. 

W karnawale 1930 roku można było przeczytać w „Świecie”: 

Nadszedł wreszcie taniec XX wieku. — Runęły foxtroty, shimmy, javy, bluesy — zostało zwycięskie tango argentyńskie. Dziś tańczy je cały świat w małych boitach paryskich, w snobistycznych barach Wielkich Bulwarów i Riwiery, w portowych spelunkach, w izbie robotnika i pokoiku pensjonarki. Jazz, patefon i radio — grają: tango argentyńskie. Gorące słońcem południowej Ameryki, zmysłowe, jak dżungla nocą, i upajające, jak hiszpańskie wino. Jest w nim podświadoma tęsknota starej Europy za Nowym Lądem. Tęsknota za miłością, odrodzoną przez bujną przyrodę”. 

Była to trzecia fala tanga na ziemiach polskich.

Pierwsza  polska fala tanga

Pierwsza  polska fala tanga wezbrała tuż przed pierwszą wojną światową. Przypłynęła, jak wszystkie nowinki, z Zachodu, a  tam tango tango rozsiadło się na dobre w 1913 roku. 

Narodziny tanga 

Tango to więcej niż taniec

Już wtedy, w 1914 roku, wiedziano, że tango to więcej niż taniec. Prasę zalewały publikacje tangowe: informacje, felietony, fotografie tangistów, schematy nowych kroków i figur, reklamy…tangowych wydawnictw, perfum, bielizny, mody „tango” – koloru i kroju.  Po wojnie tango i tangowe smaczki wróciły po swoje.

„Dama w „tango” bez słowa przeszła do sali sąsiedniej i zniknęła w tłumie wirujących w takt walca”.

Stefan Grabiński, Salamandra

Kolor tango – krwisto-pomarańczowy pozostał z nami na zawsze. W 2012 roku został nawet mianowany przez Pantone LCC kolorem roku jako Tangerine Tango. Na stronie Pantone pisano:

 „To żywy, czerwonawy pomarańcz, który dostarcza energii niezbędnej, by naładować baterie i ruszyć naprzód”.

Gdzie indziej dodawano: wyrafinowany, gwałtowny, uwodzicielski, energetyczny, magnetyczny, żywotny. 

Tangerine Tango


W nazwie „tango” opalizują obrazy i skojarzenia związane ze skupianiem uwagi, przyciąganiem, czarowaniem, uwodzeniem, angażowaniem, ale także czymś niebezpiecznie mocnym i nazbyt śmiałym. 

Po prostu tango

Przychodzi mi do głowy myśl, że chyba w sposób najbardziej znany, choć mocno dyskusyjny i na pewno ironiczny, to pole tangowych skojarzeń wykorzystali twórcy serii reklam z lat 90 „You've been Tango'd” pomarańczowego napoju bezalkoholowego. Ich autorem była agencja reklamowa HHCL (Howell Henry Chaldecott Lury and Partners). Niebezpiecznie mocny smak i oburzająco śmiałe zachowania (Bądź Tango`d!), ot co na pewno pozostało po tej kampanii.

Blogowanie to gra zespołowa. 

* Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.
** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.

***Polub  Content i Marketing  na Facebooku.

Komentarze

Najpopularniejsze

Chwytliwe hasła

A jednak rymy w komunikacji wszelkiej maści są nieśmiertelne . Wczoraj wieczorową porą weszłam na Facebooka, a tu balet …rymów: „Pani Beato! Niestety, ten rząd obalą kobiety! Albo: „już to media podchwyciły, jakby całe życie z anarchią na piersiach łaziły”. Albo: „głośno wszędzie, czarno wszędzie, co to będzie, co to będzie!” Nawet niektóre hasztagi wyświetlające się na mojej facebookowej ściance ubrały się w rymy: #latowKato, #macchiatowkato. #nakawcewwawce. Może byłabym przeoczyła ten e-taniec rymów, gdyby nie to, że od pewnego czasu jestem wyczulona na rymowanie. Zwłaszcza w sloganach promocyjnych i reklamowych. I wbrew temu, co się sądzi „na mieście” rymy wcale nie wyszły z copywriterskiej mody. Mimo, że niektórych drażnią w sposób absolutny. Rymy robią niezłą robotę Rymy od zawsze bawiły, odróżniały, wyróżniały, wbijały w pamięć nazwy firm (i ich adresy), nazwy marek, produktów . O czym pisałam między innymi tutaj i tutaj . Rymy służyły także wyśmienicie czarnemu PR-owi, ...

Czekolada: kultowe hasła reklamowe

Jean  A. Brillat-Savarin o czekoladzie Czekoladę uwielbiał na pewno Król August III. Podobno codziennie wstawał o 3 nad ranem, wypijał filiżankę nieprzyzwoicie intensywnej czekolady i siadał za biurkiem. Sam z siebie, a raczej ze swojej królewskiej mądrości, nieprzyjemności królewskich obowiązków otwierał  czekoladową przyjemnością. A Brillat-Savarin, autor słynnej Fizjologii smaku (1825),  pisał:” […] gdy myślenie przychodzi mi z trudem i przygniata jakaś niewiadoma siła, do wielkiej filiżanki czekolady dodaję ziarnko ambry wielkości bobu, utłuczone z cukrem i zawsze pomaga mi to doskonale. Dzięki temu środkowi wzmacniającemu życie staje się łatwiejsze, myśl lżejsza i nie grozi mi bezsenność, nieunikniona po filiżance kawy na wodzie, którą wypijałbym w tej samej intencji” . I pewnie niekłamany był  ten jeden z jego 9 żali nad biednymi przodkami, którym nie dane było próbować smaków Anno Domini 1825: „ Bogacze Rzymu, którzy wyciskaliście pieniądze zews...

Dobre rymy, na dobry humor i dobry apetyt

Jesień. Szaro. Buro. Tu i ówdzie leje. A za mną chodzą rymowane wiersze związane z małą i wielką kuchnią: na dobry dzień, na dobry apetyt, na dobry PR, na dobry marketing. Wiem, wiem, że niektórzy organicznie nie znoszą rymów. Ale skoro uprawia się je od lat, w promocji i marketingu również, to musi w nich być siła . Tyle  rymujących ludzi – a w tym duch zbiorowy (ach, te przysłowia!*), poeci i pisarze, tekściarze albo rymarze (twórców tekstów piosenek mam na myśli), kwalifikowani i samozwańczy copywriterzy – nie może się przecież mylić… Gastrorymy , małe i duże, są rozsiane gęsto w dorosłej i dziecięcej literaturze pięknej, popularnej, kulinarnej (to oczywista oczywistość), w starych i nowych anonsach prasowych, w namingu: nazwach potraw, a nawet restauracji. Przykłady? Proszę bardzo – dla miłośników obcych nazw – Good Honest Food (Dobre, uczciwe, jedzenie) albo  Poco Loco ( Zwariowany/Zbzikowany/Szalony Kawałek albo takie samo Coś Niecoś ). A dla miłośników polszczyzn...