Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2024

Niepotrzebna miłość taka

  Pisze mi się pewien dramacik. Taki do czytania wierszami i pomiędzy wierszami. Zdradzę Wam jego fragment: - Gdybym była ministrą oświaty, natychmiast skreśliłabym z listy lektur Romea i Julię. - Serio? - Serio, serio. To ramota jakaś, o miłości od pierwszego wejrzenia aż po grób. Taka miłość świetlista! Taka samoofiarna! To bujdy z chrzanem. Nie powinno się nią karmić dzieci. Love is love – przychodzi i przechodzi.  - Nie jesteś sentymentalna. - Nie, nie lubię zbierania wyblakłych emocji. Lubię oczyszczać. Lubię skandynawską czystość przestrzeni. No i jestem FEMINISTKĄ!!! -  A Romeo i Julia   i feminizm mają kosę? - No a jak nie, jak tak, patrz co tam gadają:  Zawżdy z mężczyzną przybywa kobiecie.* Amor, gałgan i bałaganiarz. *William Shakespeare, Romeo i Julia. Blogowanie to gra zespołowa.  * Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka. ** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom. ***Polub   Content i Mar

Serce czy parasol

Osoby: babcia i wnuczka Miejsce: w pobliżu pewnego mostu, w pewnym mieście Czas: Walentynki 2024  - Patrz babciu! Serca na moście! - Dzisiaj Walentynki, a serce jest obrazem miłości. Jej znakiem. - A czemu serce, a nie... parasol? - Parasol?  - No bo chroni przed ulewą i słońcem. Mówi się nawet: „złamane serce”, a przecież serca nie da się złamać i pokazać, że jest złamane. A parasol nietrudno złamać i obnosić złamany..  - Masz rację, parasol chroni i zbliża jak żaden inny przedmiot – odpowiedziała babcia. - I nie da się iść w trójkę pod parasolem – pomyślała. Potem jeszcze przemknęły w jej głowie myśli o miłościach dzisiejszych, kiepskich jak jednorazowe parasole, które tak łatwo się gubią, które tak łatwo odstawić, zostawić, zapomnieć . Zwinąć…  Kiedyś ludzie reperowali swoje parasole. Pochylali się nad każdym rozdarciem. Kiedyś  ludzie śpiewali: Idąc we dwoje wzdłuż pól i borów Jak miło jest wsłuchiwać się W dudniący górą spod parasola Padającego deszczu śpiew Chciałem diabelnie jak

Walentynki +

Walentynki to święto młode  i obce z pochodzenia. Dobrze suflowane przez marketig – puchnie z roku na rok i „terroryzuje” parki i pary, nakazując obchody na ciepło, słodko, puchato, różowo (i/albo czerwono), z sercem w centrum i tle.  V-Day - Hej, Walentynki są nie tylko dla par! – dobiegł mnie wczoraj fragment siostrzano braterskiej rozmowy, gdy zamykałam drzwi mojego mieszkania. - Dla samotnych i grubych też – krzyknął jej kilkuletni braciszek z półpiętra, odwracają się w moim  kierunku.  Ach, ci braciszkowie – pomyślałam. I im bardziej myślałam, tym bardziej mi wychodziło, że jednak Walentynki ewoluują. Jeszcze kilka lat temu dla samotnych były impulsem do walki z anglosaskim niby-miłosnym obciachem albo do urządzania Antywalentynek. A teraz – proszę – nawet dziecko wie, że Walentynki są dla wszystkich, dla samotnych i grubych, piegowatych i pryszczatych, z cienkim włosem, długim nosem…. ( Ehhh, poniosły mnie rymy, poniosły).   Im bardziej myślałam, tym bardziej mi wychodziło, że tr