Przejdź do głównej zawartości

Czerwiec 2021 albo ostateczna śmierć przyjemności

Pamiętam te dawne transmisje telewizyjne – letnie wieczory, na szarym ekranie Opera Leśna w Sopocie: piękne kobiety, piękni mężczyźni, piękne piosenki. No dobrze, może nie wszystko i wszyscy byli piękni, ale wszyscy byli świetnie skrojeni. Dosłownie i w przenośni. Jak ... słowiki.

Pamiętam jak z Z. czekałyśmy na tamte obrazy z eleganckiego Sopotu w  czasie festiwali piosenki. Każda z nas czekała na coś innego: Z. na paradę piosenki, ja na – paradę elegancji: fryzur, makijaży, sukien i …klipsów oraz innej biżuterii. Czekałam na kobiety z klasą, na  dżentelmenów, na  ludzi z aurą – na scenie i na widowni.

Dziś przeglądam za to nagłówki doniesień i zdjęcia z Polsat SuperHit Festiwal 2021. I dopada mnie myśl o totalnej śmierci elegancji, subtelności, wdzięku. I dobrego smaku. I przyjemności. Przyjemności rozumianej po prostu: jako plaster na braki nasze codzienne. Taki plaster nasączony pięknem słów i muzyki: naturalnym, delikatnym, budującym, uniwersalnym choć śpiewanym w nieznanych językach. Gdzie te piosenki francuskie, włoskie, greckie, czeskie!

Musiał być fest mocny ten dawny sopocki plaster, bo bywały takie piosenki, które oglądane wtedy, w szczenięcym wieku, do dziś wracają niekiedy otoczone aurą niezwykłości. W moim przypadku jest to: Czarny kot Teofil Karela Gotta, w przypadku mojej koleżanki – Cyganeria Angelii Zilia,  ta Cyganeria przy której jej matka płakała ze wzruszenia i całe życie marzyła, by wyrwać się do Aten. Ta Cyganeria, która w spolszczonej wersji rozpoczynała się mniej więcej tak:

Wiatr szumi, wiatr nuci
Co było, nie wróci

Dziś, po lekturze  doniesień z Polsat SuperHit Festiwal 2021 mam mnóstwo pieprzu: w nozdrzach, ustach, oczach! Właściwie mogę powiedzieć, że czuję wyłącznie pieprz, choć niektórzy mówią, że pod warstwą pieprzu jest coś naprawdę fajnego. I mówią, że ten pieprz to  kanał ważnej komunikacji, najważniejszej, najnowocześniejszej. Niestety, tak mam, że nadmiar pieprzu zabija mi zmysły! Sorry, tak mam! 

PS

Gdy to piszę, zza otwartego okna dobiega mnie zdanie, wypowiedziane niskim kobiecy głosem: Pieprzona komercja!  

Co za równoległość fraz  – myślę. 

Blogowanie to gra zespołowa. 
* Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.
** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.
***Polub  Content i Marketing  na Facebooku.
 



Komentarze

Najpopularniejsze

Chwytliwe hasła

A jednak rymy w komunikacji wszelkiej maści są nieśmiertelne . Wczoraj wieczorową porą weszłam na Facebooka, a tu balet …rymów: „Pani Beato! Niestety, ten rząd obalą kobiety! Albo: „już to media podchwyciły, jakby całe życie z anarchią na piersiach łaziły”. Albo: „głośno wszędzie, czarno wszędzie, co to będzie, co to będzie!” Nawet niektóre hasztagi wyświetlające się na mojej facebookowej ściance ubrały się w rymy: #latowKato, #macchiatowkato. #nakawcewwawce. Może byłabym przeoczyła ten e-taniec rymów, gdyby nie to, że od pewnego czasu jestem wyczulona na rymowanie. Zwłaszcza w sloganach promocyjnych i reklamowych. I wbrew temu, co się sądzi „na mieście” rymy wcale nie wyszły z copywriterskiej mody. Mimo, że niektórych drażnią w sposób absolutny. Rymy robią niezłą robotę Rymy od zawsze bawiły, odróżniały, wyróżniały, wbijały w pamięć nazwy firm (i ich adresy), nazwy marek, produktów . O czym pisałam między innymi tutaj i tutaj . Rymy służyły także wyśmienicie czarnemu PR-owi, ...

Czekolada: kultowe hasła reklamowe

Jean  A. Brillat-Savarin o czekoladzie Czekoladę uwielbiał na pewno Król August III. Podobno codziennie wstawał o 3 nad ranem, wypijał filiżankę nieprzyzwoicie intensywnej czekolady i siadał za biurkiem. Sam z siebie, a raczej ze swojej królewskiej mądrości, nieprzyjemności królewskich obowiązków otwierał  czekoladową przyjemnością. A Brillat-Savarin, autor słynnej Fizjologii smaku (1825),  pisał:” […] gdy myślenie przychodzi mi z trudem i przygniata jakaś niewiadoma siła, do wielkiej filiżanki czekolady dodaję ziarnko ambry wielkości bobu, utłuczone z cukrem i zawsze pomaga mi to doskonale. Dzięki temu środkowi wzmacniającemu życie staje się łatwiejsze, myśl lżejsza i nie grozi mi bezsenność, nieunikniona po filiżance kawy na wodzie, którą wypijałbym w tej samej intencji” . I pewnie niekłamany był  ten jeden z jego 9 żali nad biednymi przodkami, którym nie dane było próbować smaków Anno Domini 1825: „ Bogacze Rzymu, którzy wyciskaliście pieniądze zews...

Dobre rymy, na dobry humor i dobry apetyt

Jesień. Szaro. Buro. Tu i ówdzie leje. A za mną chodzą rymowane wiersze związane z małą i wielką kuchnią: na dobry dzień, na dobry apetyt, na dobry PR, na dobry marketing. Wiem, wiem, że niektórzy organicznie nie znoszą rymów. Ale skoro uprawia się je od lat, w promocji i marketingu również, to musi w nich być siła . Tyle  rymujących ludzi – a w tym duch zbiorowy (ach, te przysłowia!*), poeci i pisarze, tekściarze albo rymarze (twórców tekstów piosenek mam na myśli), kwalifikowani i samozwańczy copywriterzy – nie może się przecież mylić… Gastrorymy , małe i duże, są rozsiane gęsto w dorosłej i dziecięcej literaturze pięknej, popularnej, kulinarnej (to oczywista oczywistość), w starych i nowych anonsach prasowych, w namingu: nazwach potraw, a nawet restauracji. Przykłady? Proszę bardzo – dla miłośników obcych nazw – Good Honest Food (Dobre, uczciwe, jedzenie) albo  Poco Loco ( Zwariowany/Zbzikowany/Szalony Kawałek albo takie samo Coś Niecoś ). A dla miłośników polszczyzn...