Przejdź do głównej zawartości

Styl i publiczność

Dla ludzi żyjących z publiczności i dla publiczności nie ma gorszej rzeczy niż brak wyczucia stylu. W istocie chodzi tu o wyczucie publiczności. Bo dla ludzi żyjących z publiczności i dla publiczności,   rezonowanie z jej potrzebami i smakami jest najważniejsze, bo zapewnia: przychylność, polubkę, a nawet chmurę polubek i komentarzy w przestrzeniach mediów własnych, wydzierżawionych, zakupionych. Po prostu  zapewnia popularność i… pieniądze. 

A żaden styl nie jest wieczny i nawet klasycy z czasem wydają się albo naprawdę, albo merkantylnie,  komercyjnie, konsumpcyjnie nieodpowiedni. Na przykład zbyt archaiczni albo... brutalni. Przykład? Proszę bardzo. Właśnie wczoraj przetoczyła się przez mój Internet rodzinno-medialna burza wokół Ballady o chirurgii plastycznej. Otóż słowa tej ballady, adresowanej kiedyś wpół żartem do snobistycznej inteligencji (biednej ale oczytanej) ponad głową „pewnego nieoczytanego” osobnika,  już w pierwszym pokoleniu zostały uznane za zbyt brutalne, bo mówiły tak:

Jeśli za mało książek znasz
 - to ci wychodzi na twarz.
Gdy nie wiesz, kim był J.S. Bach
 - to spłaszcza ci czółka dach.
Nieznany ci Edypa los
- to deformuje ci nos.
 Gdy nie wiesz, co to savoir-vivre
 - żuchwę masz grubą, aż dziw!*

Dziś już nikt tak nie mówi, jak autor i wykonawca tej ballady, bo i nie ma już snobowania się na oczytanego inteligenta czy inteligentkę. I mało kogo obchodzi jakiś tam Sofokles, Bach, savoir-vivre. Mało kogo obchodzi czytanie. A jeśli obchodzi, to mówi o tym inaczej. Bardziej niż o depozycie inteligencji, o cesze atrakcyjnej ….seksualnie.  Pamiętacie hasła: Czytanie jest sexi.  Nie czytasz? Nie idę z tobą do łóżka!  

Kompletnie nie wiem dlaczego, gdzieś z tyłu głowy, tłucze mi się taki kawałek z Na psa urok:

Za moich czasów mówiło się "Burzowe chmury przeklęte są po trzykroć" , ale nie mogę przecież gadać w takim stylu, jeśli chcę, żeby ludzie wierzyli, że jestem amerykańskim dwudziestolatkiem, więc zamiast tego mówię: >>Gówno się zdarza, brachu<<

Kevin Hearne, Na psa urok

* W. Młynarski, Ballada o chirurgii plastycznej. 

 

Blogowanie to gra zespołowa. 
* Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.
** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.
***Polub  Content i Marketing  na Facebooku.
 

 

Komentarze

Najpopularniejsze

Chwytliwe hasła

A jednak rymy w komunikacji wszelkiej maści są nieśmiertelne . Wczoraj wieczorową porą weszłam na Facebooka, a tu balet …rymów: „Pani Beato! Niestety, ten rząd obalą kobiety! Albo: „już to media podchwyciły, jakby całe życie z anarchią na piersiach łaziły”. Albo: „głośno wszędzie, czarno wszędzie, co to będzie, co to będzie!” Nawet niektóre hasztagi wyświetlające się na mojej facebookowej ściance ubrały się w rymy: #latowKato, #macchiatowkato. #nakawcewwawce. Może byłabym przeoczyła ten e-taniec rymów, gdyby nie to, że od pewnego czasu jestem wyczulona na rymowanie. Zwłaszcza w sloganach promocyjnych i reklamowych. I wbrew temu, co się sądzi „na mieście” rymy wcale nie wyszły z copywriterskiej mody. Mimo, że niektórych drażnią w sposób absolutny. Rymy robią niezłą robotę Rymy od zawsze bawiły, odróżniały, wyróżniały, wbijały w pamięć nazwy firm (i ich adresy), nazwy marek, produktów . O czym pisałam między innymi tutaj i tutaj . Rymy służyły także wyśmienicie czarnemu PR-owi, ...

Czekolada: kultowe hasła reklamowe

Jean  A. Brillat-Savarin o czekoladzie Czekoladę uwielbiał na pewno Król August III. Podobno codziennie wstawał o 3 nad ranem, wypijał filiżankę nieprzyzwoicie intensywnej czekolady i siadał za biurkiem. Sam z siebie, a raczej ze swojej królewskiej mądrości, nieprzyjemności królewskich obowiązków otwierał  czekoladową przyjemnością. A Brillat-Savarin, autor słynnej Fizjologii smaku (1825),  pisał:” […] gdy myślenie przychodzi mi z trudem i przygniata jakaś niewiadoma siła, do wielkiej filiżanki czekolady dodaję ziarnko ambry wielkości bobu, utłuczone z cukrem i zawsze pomaga mi to doskonale. Dzięki temu środkowi wzmacniającemu życie staje się łatwiejsze, myśl lżejsza i nie grozi mi bezsenność, nieunikniona po filiżance kawy na wodzie, którą wypijałbym w tej samej intencji” . I pewnie niekłamany był  ten jeden z jego 9 żali nad biednymi przodkami, którym nie dane było próbować smaków Anno Domini 1825: „ Bogacze Rzymu, którzy wyciskaliście pieniądze zews...

Dobre rymy, na dobry humor i dobry apetyt

Jesień. Szaro. Buro. Tu i ówdzie leje. A za mną chodzą rymowane wiersze związane z małą i wielką kuchnią: na dobry dzień, na dobry apetyt, na dobry PR, na dobry marketing. Wiem, wiem, że niektórzy organicznie nie znoszą rymów. Ale skoro uprawia się je od lat, w promocji i marketingu również, to musi w nich być siła . Tyle  rymujących ludzi – a w tym duch zbiorowy (ach, te przysłowia!*), poeci i pisarze, tekściarze albo rymarze (twórców tekstów piosenek mam na myśli), kwalifikowani i samozwańczy copywriterzy – nie może się przecież mylić… Gastrorymy , małe i duże, są rozsiane gęsto w dorosłej i dziecięcej literaturze pięknej, popularnej, kulinarnej (to oczywista oczywistość), w starych i nowych anonsach prasowych, w namingu: nazwach potraw, a nawet restauracji. Przykłady? Proszę bardzo – dla miłośników obcych nazw – Good Honest Food (Dobre, uczciwe, jedzenie) albo  Poco Loco ( Zwariowany/Zbzikowany/Szalony Kawałek albo takie samo Coś Niecoś ). A dla miłośników polszczyzn...