Marketing ma naturę bluszcza. Chwyta się podpór i pnie ku górze. Może „wznosić się” na dominującym dyskursie, na modzie, na trendzie, ale też na – rozpalonych emocjach. Rozgrzanych gdzie indziej, poza marketingiem. I ten sposób „na bluszcza” nie jest wcale wymysłem dzisiejszego marketingu. Czasami zdarza się „takie zabluszczenie”, że naprawdę trudno je przejrzeć, bo sam marketing i jego przedmiot, narzędzia, tło i konteksty, emocje potencjalnego targetu są mocno splątane, zrośnięte ze sobą w jedno tajemnicze ciało. Przykładem takiego „zabluszczenia”, w którym trudno oddzielić marketing od sprzyjającej mu aury psychicznej potencjalnego targetu, niewyjaśnionego do dziś (chyba, że nie jestem na bieżąco?) może być stara sprawa tzw. Axemana, zwanego też „Katem z Nowego Orlanu” i celowej/przypadkowej promocji muzyki jazzowej. Pod tytułem Topór i jazz opisywała ten przykład nawet polska prasa, niemal sto lat temu. A robiła to tak: 13 marca 1919 r. w nowoorleańskich gazetach opublikow
copywriting, content marketing, pisanie kreatywne