Wczoraj zmarła Maria Koterbska. Zmarła, gdy wokół padał śnieg. A dla mnie Maria Koterbska była w swych piosenkach poetką deszczu, jesieni, rudości.
Myślałam o Koterbskiej kilka dni temu. Przyszła mi na myśl jej piosenka, kiedy po raz kolejny czytałam o Zanzibarze, „Wyspie dzisiejszych celebrytów”. Koterbska też śpiewała o Zanzibarze*, wyspie wygrodzonej ze słów, obrazów, dźwięków, rytmów i melodii powszedniości, wyspie miłości. Śpiewała:
Gdy nadchodzisz, wołam: "Zanzibar" Wołam: "Zanzibar" - znaczy: "Witaj mi!"
i dalej:
Żeśmy biedni - to co?
Że bezdomni - to co?
Dla nas klomb pyszni się
Dla nas wiatr, dla nas ptak
Dla nas gwiazdy jak szkło
(…)
Nie naśmiewajcie się z naiwnych naszych szyfrów, czarów
Zakochani płyną nurtem swoich Zanzibarów
A świat odkrywa dla nas tajemnice ciągle nowe
Więc jakże niezwykłe rzeczy wołać zwykłym słowem?
Ehhh, Maria Koterbska była też w swych piosenkach poetką miłości lat 50.60.70.
*Polska wersja piosenki Csinibaba (Jánosa Vámosi)
* Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.
** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.
***Polub Content i Marketing na Facebooku.
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentujcie, dopisujcie, nadpisujcie :)