Przejdź do głównej zawartości

Sen copywriterki

Miałam typowy sen copywriterki. Śniło mi się, że mam stworzyć co najmniej 10 sloganów pod roboczym tytułem: Zoom na szpilki. Dokładnie, na te buty, o których ostatnio tak głośno. Chyba najgłośniej od czasów Marylin Monroe. 

Sama miałam w życiu jedne niezapomniane szpilki i jedną niezapomnianą scenę „ze szpilkami w centrum”. Jakieś wieki temu odwiedzili nas koledzy mojego ojca ze swoimi dziewczynami. Po ich wyjściu  odkryłyśmy z siostrą mnóstwo poszpilkowych  dziur w naszej poczciwej drewnianej podłodze.  Podłoga niczym ser z dziurami – powtarzałyśmy z niedowierzaniem, dotykając poranionych desek. To musiały być naprawdę ostrrre szpilki! 

Nic więc dziwnego, że jednym z pierwszych haseł, jakie stworzyłam w moim śnie było coś w rodzaju: Jest szpila, jest moc!

A potem posypało się z mojej śniącej głowy, jak ryby z rękawa rybaka na rozrybiu:
Twoje szpilki, mocny punkt podparcia!
Nie bój się wysokości! Włóż szpilki.
Podnieś swoją stopę! Po prostu nałóż szpilki!
Wznieś się wyżej! Włóż szpilki.
Na szpileczkach: tak, tak, tak, tak…
No cóż, szpilki tworzą nastrój.
Kiedy nie wiadomo co robić, zawsze warto przetrzeć szpilki!
Bo szczęście czasami mieszka  na czubku… nowej szpilki.
Z dwóch par szpilek jedna jest zawsze lepsza niż druga. Zawsze możesz wybrać!

Sen copywriterki

 Obudziłam się z otwartą książką pod ręką. Dokładnie na stronie, na której można było przeczytać: „Szpilki sprawiają, że ludzie zastanawiają się, co kombinujesz!”. Przynajmniej tak mi się wydawało, bo kiedy przetarłam oczy, „szpilki” najwyraźniej zniknęły, a w ich miejsce pojawiło się słowo „uśmiech”. 

*Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.
** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.
***Polub  Content i Marketing  na Facebooku.





Komentarze

Najpopularniejsze

Chwytliwe hasła

A jednak rymy w komunikacji wszelkiej maści są nieśmiertelne . Wczoraj wieczorową porą weszłam na Facebooka, a tu balet …rymów: „Pani Beato! Niestety, ten rząd obalą kobiety! Albo: „już to media podchwyciły, jakby całe życie z anarchią na piersiach łaziły”. Albo: „głośno wszędzie, czarno wszędzie, co to będzie, co to będzie!” Nawet niektóre hasztagi wyświetlające się na mojej facebookowej ściance ubrały się w rymy: #latowKato, #macchiatowkato. #nakawcewwawce. Może byłabym przeoczyła ten e-taniec rymów, gdyby nie to, że od pewnego czasu jestem wyczulona na rymowanie. Zwłaszcza w sloganach promocyjnych i reklamowych. I wbrew temu, co się sądzi „na mieście” rymy wcale nie wyszły z copywriterskiej mody. Mimo, że niektórych drażnią w sposób absolutny. Rymy robią niezłą robotę Rymy od zawsze bawiły, odróżniały, wyróżniały, wbijały w pamięć nazwy firm (i ich adresy), nazwy marek, produktów . O czym pisałam między innymi tutaj i tutaj . Rymy służyły także wyśmienicie czarnemu PR-owi, ...

Czekolada: kultowe hasła reklamowe

Jean  A. Brillat-Savarin o czekoladzie Czekoladę uwielbiał na pewno Król August III. Podobno codziennie wstawał o 3 nad ranem, wypijał filiżankę nieprzyzwoicie intensywnej czekolady i siadał za biurkiem. Sam z siebie, a raczej ze swojej królewskiej mądrości, nieprzyjemności królewskich obowiązków otwierał  czekoladową przyjemnością. A Brillat-Savarin, autor słynnej Fizjologii smaku (1825),  pisał:” […] gdy myślenie przychodzi mi z trudem i przygniata jakaś niewiadoma siła, do wielkiej filiżanki czekolady dodaję ziarnko ambry wielkości bobu, utłuczone z cukrem i zawsze pomaga mi to doskonale. Dzięki temu środkowi wzmacniającemu życie staje się łatwiejsze, myśl lżejsza i nie grozi mi bezsenność, nieunikniona po filiżance kawy na wodzie, którą wypijałbym w tej samej intencji” . I pewnie niekłamany był  ten jeden z jego 9 żali nad biednymi przodkami, którym nie dane było próbować smaków Anno Domini 1825: „ Bogacze Rzymu, którzy wyciskaliście pieniądze zews...

Dobre rymy, na dobry humor i dobry apetyt

Jesień. Szaro. Buro. Tu i ówdzie leje. A za mną chodzą rymowane wiersze związane z małą i wielką kuchnią: na dobry dzień, na dobry apetyt, na dobry PR, na dobry marketing. Wiem, wiem, że niektórzy organicznie nie znoszą rymów. Ale skoro uprawia się je od lat, w promocji i marketingu również, to musi w nich być siła . Tyle  rymujących ludzi – a w tym duch zbiorowy (ach, te przysłowia!*), poeci i pisarze, tekściarze albo rymarze (twórców tekstów piosenek mam na myśli), kwalifikowani i samozwańczy copywriterzy – nie może się przecież mylić… Gastrorymy , małe i duże, są rozsiane gęsto w dorosłej i dziecięcej literaturze pięknej, popularnej, kulinarnej (to oczywista oczywistość), w starych i nowych anonsach prasowych, w namingu: nazwach potraw, a nawet restauracji. Przykłady? Proszę bardzo – dla miłośników obcych nazw – Good Honest Food (Dobre, uczciwe, jedzenie) albo  Poco Loco ( Zwariowany/Zbzikowany/Szalony Kawałek albo takie samo Coś Niecoś ). A dla miłośników polszczyzn...