Któż z nas nie pamięta tego pierwotnego: mniam, mniam, am, am. To takie mniamuśne (mamuśne?)! Jeszcze pół łyżeczki..
No i okazuje się, że ten języczek kulinarnej zachęty ma się całkiem dobrze także w naszym niby dorosłym świecie. Wystarczy otworzyć Google, a tam częstują nas swoimi mniamuśnymi kulinariami gastroblogi. Okazuje się, że mniamuśna może być nawet chińszczyzna dla dwojga (a może nawet przede wszystkim ona ?).
Mniamuśne mogą być: muzyka, film, detale architektoniczne albo wnętrzarskie, inspiracje, spis serwisów internetowych, a nawet wyjaśnienia czy komentarze.
Tak, tak, nie tylko ten burger z McDonald`sa na wielkim muralu w centrum Warszawy, przy skrzyżowaniu ul. Chmielnej z al. Jana Pawła II. może być mniamuśny. Choć on akurat jest, jak głosi slogan, „Mniamuśny do imentu”.Czy „mniamuśnego” nie autoryzował przypadkiem diabeł Piszczałka z Przyjaciela wesołego diabła. Ten sam co to mówił: „Ja kudłaty durnowaty, ni czytaty, ni pisaty”. I „nie smutkować”. I „nie smutkować jeszcze mówił.
** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.
***Polub Content i Marketing na Facebooku.
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentujcie, dopisujcie, nadpisujcie :)