Szpilki, szpileczki, szpilunie – niby nic złego. Zwłaszcza w „Dniu szpilek”. Gdy jednak całe to święto połączy się z jego pomysłodawcą (Moliera2.com), ze świątecznym wyzwaniem (obowiązkowym szpilfie ) i sloganem ( Załóż szpilki, pomóż dzieciom chorym na raka !), to ….robi się bardzo, bardzo, bardzo pijarowo i marketingowo. I bardzo transakcyjnie – 2 złote dla chorych dzieci za każde szpilfie otagowane #DzienSzpilek, Moliera2.com. Niektórych wyraźnie bolą te 2 złote od publikacji pary sfotografowanych szpilek. Innym nieprzyjemnie zgrzyta zestawienie pomocy dzieciom chorym na raka z polem skojarzeń frazy „dzień szpilek”. Z polem, na który wirują, takie obrazy, jak: młodość, mocne nogi, długie nogi, ponętność, atrakcyjność seksualna, sex appeal/seksapil, sexy look, Marylin Monroe, „SATC” („Seks w wielkim mieście”), wdzięk z odrobiną pieprzu, uwodzenie, rywalizacja, głód adoracji. Są jeszcze tacy, którym akcja daje sposobność do pomarudzenia na seksizm i „patriarchalną opresyjność”
copywriting, content marketing, pisanie kreatywne