Pytanie „Jak zachęcić do czytania książek?” zadają sobie wszyscy żyjący z „czytania”: wydawcy książek, ich sprzedawcy, marketingowcy, profesjonalni, amatorscy i samozwańczy krytycy literaccy, książkowi blogerzy i instagramerzy, itd… Najmniej chyba autorzy, bo oni po prostu piszą zanurzeni w literackich nadziejach (i paraliterackich!) po samą szyję. Identycznie, jak w XVIII, XIX, XX wieku. Oczywiście z wyjątkiem tych, do których dotarło, że nie ma prawdziwej promocji bez autopromocji, bez permanentnego bycia we własnych i zdobytych mediach*.
Nie ma wątpliwości, że dziś tkwimy w szaleństwie produkcji treści! Stąd też pytanie „Jak w powodzi „porywistych treści” zachęcić do czytania książek?” ma sens szczególny. Tym bardziej, że zdecydowanie bardziej mamy czas pisania książek niż ich czytania.
CZPK, czyli czas pisania książek
Spotykane kiedyś tylko wśród literatów czy naukowców scenki, w których autorytety (PP – pomijając płeć) na pytanie o ostatnio przeczytaną książką odpowiadały: „Aktualnie nic nie czytam, bo piszę książkę”, można dziś spotkać praktycznie w każdym środowisku. Od pewnego czasu tu i ówdzie wydanie własnej książki jest traktowane jako dość wyjątkowy atrybut atrakcyjności, i to nie tylko czy nie tyle intelektualnej, ale i erotycznej, i biznesowej. Taka moda amerykańska…W ogóle wydaje się, że ludzie dzisiaj dzielę się na trzy główne kategorie: tych którzy napisali i wydali swoją książkę/książki, którzy aktualnie piszą swoją książkę/książki, planują w najbliższym czasie napisanie książki/a nawet serii własnych książek). Tak czy siak, zdecydowanie mamy czas pisania książek, CZPK! I oby tylko nie spełniły się słowa Sarah J. Maas: „Tyle książek i ani jednego człowieka, który by po nie sięgnął!".
Rynek książki pęka w szwach
Nic więc dziwnego, że w CZPK rynek książki pęka w szwach. Nowe książki nęcą kształtami i kolorami (coś dla Insta), tematami, gatunkami, przyjaznymi objętościami (ach te tytuły „szybkie i niezawodne”, „ultra szybkie”, „pigułkowe”, „w telegraficznym skrócie”), blurbami, prawdziwymi, podrasowanymi i kompletnie zmyślonymi biografiami autorów. Urodzaj jakich mało.Tymczasem człowiek tak już jest skonstruowany, że najbardziej kocha niedostępne, zakazane, skonfiskowane. Bezsensownie tęskni i cwałuje za odległym. I nie ceni tego co rozdawane… I tego, co niezmaterializowane i nieusieciowione. A światy przedstawione w książkach są takie ulotne i czytanie jest takie intymne!
Jak zachęcić do czytania książek
Wychodzi na to, że najlepiej do czytania zachęciłby utrudnienie dostępu do książki, jakieś limity, zakazy, etykiety w rodzaju „Czytanie wzbronione” albo „Kupno dozwolone, czytanie wzbronione” – jak w Mieście śniących książek, albo „Jeśli nie masz jeszcze skończonych 18 lat, to lepiej nie czytaj".A tak serio, na pewno pomogłoby uwolnienie czytania książek od odium obowiązku, kary (właśnie burmistrz Florencji, miasta Dantego – wprowadził czytanie klasyki jako rodzaj kary za drobne wykroczenia w mieście), uwolnienie od jakiejś wyimaginowanej siły prestiżotwórczej. Niestety, statystyczna większość Polaków (i nie tylko Polaków) łączy czytanie literatury pięknej z dziwactwem, jak wszystko, co bezproduktywne – niezmaterializowane i niezmonetyzowane.
I tak myślę sobie, że jeśli promowanie czytania i literatury pięknej ma być skuteczne, to może należałoby je rozwijać wokół pewnych metafor, takich jak: azyl, broń, dar, karma, lek, sen, szansa, środek do celu, szkoła zuchwałości, taniec wyobraźni, ucieczka, używka, wehikuł, wyspa intymności, źródło, paszport, podróż/wędrówka?
*Michael Hyatt, Twoja e-platforma. Jak wybić się w świecie pełnym zgiełku. Tł. A. Romanek. Helion 2013.
Teraz czas na Ciebie.
Blogowanie to gra zespołowa.
* Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.
***Polub Content i Marketing na Facebooku.
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentujcie, dopisujcie, nadpisujcie :)