Ach, te szpilki! Z ich reklam można by stworzyć naprawdę niezły przepiśnik dla copywriterów. Reklamuje się je bowiem najróżniejszymi językami, od języka korzyści począwszy (Ultra uwodzicielskie!) a na języku memów skończywszy.
Zwłaszcza memy kuszą dzisiejszych copywriterów. Kuszą, bo kochają je media społecznościowe i są nadzwyczaj wirusogenne. A jak wiadomo, marketing to nie medycyna i wirusy kocha miłością nadzwyczajną.
A memy mogą być proste jak przysłowiowa budowa cepa (rechotogenne) albo mniej lub bardziej wyrafinowane i przewrotne (uśmiecho i śmiechogenne, ironiczne). I jak większość przekazów z lekkości, śmiechu (beki), zabawy i ironicznego dystansu urodzonych, mogą okazać się bronią obosieczną, o czym więcej pisałam tutaj. Tak, tak… kto memów używa, może się poranić, a nawet…zginąć
A piszę o tym wszystkim, bo właśnie natknęłam się na taką oto memową reklamę szpilek
Dwuznaczność nie zawsze pomaga
Ta memowa reklama szpilek jest dość dwuznaczna, a właściwie tak dwuznaczna, że jest …niespójna. Daje się czytać i seksistowsko, i żartobliwie. Jej widzenie zdecydowanie zależy od „miejsca siedzenia”.
Niejedną z kobiet ten mem pewnie rozbroił i zainspirował do „usprawiedliwienia” szpilkoholictwa i do sloganowej zabawy rodem z komedii romantycznej ze szpilkami w kontekście albo podtekście ( choć nie tylko!). Oto parę wdzięcznych przykładów:
Wszystko co robię, to z myślą o tobie!,
Pamiętaj, wszystko dla ciebie!,
Z myślą o tobie już na zapas!,
Kochanie, już rozumiesz?,
Szczęśliwa kobieta, szczęśliwy świat!,
Szczęśliwa ona, radosna zona!,
Szczęśliwa żona, szczęśliwe życie!,
Happy wife, happy life!
Niemniej, posłużenie się napisem „nowe buty kupuję z myślą o nim/mężu”, nawet w memie, jest ryzykowne. Po pierwsze, rzeczywistość w której żyjemy jest niespójna. Z jednej strony kochamy memy, a z drugiej …jesteśmy strasznie serio, znieczuleni na mruganie, puszczanie oka …
Po drugie jest to rzeczywistość, w której panuje szczególne medialne wyczulenie na wszelkie przejawy patriarchatu i niby-patriarchatu, płciowej zależności i niby-zależności (pojawił się nawet artykuł-komentarz reklamy, o której mówię, pod wymownym tytułem: Uszczęśliwiające szpilki utrzymanki) tudzież podległości i niby-podległości, etc… Nieprzypadkowo w różnych komentarzach frazy „nowe buty kupuję z myślą o nim/mężu”pojawiły się zdania:
Szczęśliwa kobieta to brak męża,
nowe buty kupuję z myślą o sobie!/ Dziewczyny kupujcie wszystko z myślą o
sobie!/ Nowe buty kupuję bo mam na to ochotę!
Kupowanie szpilek z myślą o mężu? Jesteście
luksusowym butikiem, a komunikujecie się jak bardzo, bardzo słaba marka./ Cofka
w okolice XIX wieku!/ Książkowy seksizm!/ Seksistowska bzdura!
A jak nie mam męża to, co? Nie mogę kupić szpilek? A
mądre dziewczyny, gdzie kupują?
Warto chyba pamiętać, że kto memów używa może się poranić. Zwłaszcza gdy chodzi o przekaz o kobietach i do kobiet. Czyż to nie Arthur Conan Doyle powiedział, że gdzie kobieta wchodzi w grę, należy zawsze postępować bardzo ostrożnie?
Nieprzypadkowo znawcy od marketingu, promocji i budowania wizerunku mówią, że niezależnie od adresatów zawsze dobrze unikać żartów wykluczających. A w tym przypadku nie pomyślano, że fraza „nowe buty kupuję z myślą o nim/mężu” wyklucza/może wykluczać kobiety: samotne, z alergią na słowo „mąż i małżeństwo, autohedonistki, feministki i wszystkie amazonki totalnej niezależności i samowystarczalności.
** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.
***Polub Content i Marketing na Facebooku.
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentujcie, dopisujcie, nadpisujcie :)