Ania z Zielonego Wzgórza i specjalne kody komunikacji |
Stara poczciwa Ania z Zielonego Wzgórza mówi więcej o kobiecej komunikacji, storytellingu, copywritingu i budowaniu osobistej marki niżby się mogło wydawać. Oczywiście, jeśli oczyścić tę książkę z patyny czasu, na przykład z niektórych językowych i stylistycznych ozdobników, które trochę ją „uniewspółcześniają”. Bo koloryt historyczno-obyczajowy i lokalny z tej książki, przy odrobinie dobrej woli, można uznać za maskę, pod którą kryje się mnóstwo dzisiejszych postaci, relacji, sytuacji, refleksji.
Co jest mówione pod powierzchnią opowieści o Ani z Zielonego Wzgórza
Po pierwsze pod powierzchnią książki Lucy Maud Montgomery kryje się historia o dziewczynie, która walczy o własną współzależność (bycie w rodzinie i grupie!) i równocześnie o niezależność (bycie sobą!). I o… własną publiczność. Tak, tak, przed Insta własna publiczność i popularność też były na wagę złota! A zdobycie ich wymagało nie lada nakładów: pieniędzy, czasu, koligacji, rozległych relacji pozarodzinnych i mediacji, mediacji, mediacji... I wszystko to trzeba było wypracowywać bez cienia automatyzacji… Choć tego do końca nie jestem pewna.Po drugie jest to opowieść o dziewczęcych i kobiecych rytuałach rozmowy i stylach konwersacji. Wyprzedzająca o całe lata psycholingwistyczne ustalenia o tym, jak porozumiewają się dziewczynki, dziewczęta i kobiety, jak osiągają własne cele i jak w tym wszystkim pomaga im ich płeć! Autorka Ani z Zielonego Wzgórza nie mogła znać choćby ustaleń Deborah Tannen – autorki bestselleru Ty nic nie rozumiesz. A jednak jego treści „opalizują” w wypowiedziach Ani i wszystkich (!) kobiet z Zielonego Wzgórza.
Jak na dłoni widać w tym „zielonym światku” Montgomery kobiece nastawieniu na bycie w sieci powiązań (kręgu, klubie, kontakcie, rozmowie), bycie ogniwem w „przepływie energii z innymi”
(zainteresowanie, pomoc, komplementowanie), w symetrii (w kontrze do pro męskiej hierarchii), w przynależności (bycie lubianą, kochaną), w zażyłości z naturą i sztuką. Nawet jeśliby sceną tej sztuki miał być tylko stół? Hej, czy to przypadkiem nie kobiety wymyśliły #foodporn, by przełamać monopol na martwe natury zmonopolizowane przez męski punk widzenia?
Tak czy inaczej, w Ani z Zielonego Wzgórza „ubiera się” i jarzynę, i stół. I odkrywa się szkaradną naturę ciast i ciasteczek: „... ciasta mają tę szkaradną właściwość, iż nie udają się właśnie wtedy, gdy pragniemy, aby były jak najlepsze". Czy którykolwiek mężczyzna doświadczył tej podłej natury nawet najmniejszych ciasteczek?
Sensualizm w głowie i na języku
Kobiece style konwersacyjne widoczne są także w tym sensualnym podejściu do rzeczywistości. Tu nie tylko się widzi i niuansuje to widzenie, nie tylko rozpoznaje się węchem i dotykiem, ale też odczuwa potrzebę opisywania, nazwania, etykietowania Pamiętacie te fragmenty z Ani z Zielonego Wzgórza:„Dlaczego nazwaliście to królewskie sklepienie Aleją? Ta nazwa nic nie wyraża. Powinno się to nazywać Białą Drogą Rozkoszy”.
„Oto jest staw rodziny Barry’ch - rzekł Mateusz. - Fe, jaka szkaradna nazwa! Ja bym to inaczej określiła… niech mi pan pozwoli pomyśleć… Jezioro Lśniących Wód! Tak, to jest odpowiednie. Poznaję to po owym dreszczu, bo jeśli nazwa, którą nadaję, jest naprawdę piękna, to natychmiast dreszcz mnie przejmuje”.
„Wymawiając jakieś imię, widzimy je natychmiast przed sobą, jak gdyby było wydrukowane; przynajmniej ja tak to odczuwam. Andzia wygląda ohydnie, Ania zaś o tyle bardziej dystyngowanie. Jeśli więc pani zechce nazywać mnie Anią, postaram się pogodzić z myślą, że nie noszę imienia Kordelii”.
I pomyśleć, że to Ania z Zielonego Wzgórza, a właściwie Lucy Maud Montgomery wyprzedziły nauki dzisiejszych speców od namingu, choćby Michaela Hyatta, który zwykł mówić:„Nazwa jest czymś więcej niż fasadą – to pierwsze i najważniejsze narzędzie marketingowe” czy„Najważniejszym elementem wszystkiego, co oferujesz, jest jego nazwa”.
W ogóle to mam niejasne podejrzenie, że Hyatt czytał Anię z Zielonego Wzgórza. Bo czy nie brzmi jak cytat albo parafraza jego nauka:
„Nie słuchaj tego szyderczego głosiku, który każe ci być większym realistą. Myśl w wielkiej skali, marz i realizuj swoje marzenie. Krok po kroku metodycznie i systematycznie, zbliżaj się do realizacji już od dzisiaj. Jutro nie będzie łatwiej” i w innym miejscu „Zapisuj marzenia!”.
Warto przeczytać:
Michael Hyatt, Twoja e-platforma. Jak wybić się w świecie pełnym zgiełku. Tł. A. Romanek. Helion 2013.
Teraz czas na Ciebie.
Blogowanie to gra zespołowa.
* Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.
***Polub Content i Marketing na Facebooku.
Uwielbiam Anię z Zielonego Wzgórza, ale tylko 3 pierwsze części :) Zawsze zwracałam uwagę na język, bo też uwielbiam się o nim uczyć. Świetny wpis!
OdpowiedzUsuń