Święta i obyczaje nie tworzą się same. Są wytwarzane. Ich początkiem może być na przykład prasa. Jak w przypadku dzisiejszego Dnia Świętej Łucji, święta przede wszystkim skandynawskiego, choć przejętego od Włochów, a i coraz bardziej popularnego u nas.
Dzień świętej Łucji to święto przełamywania mroku i chłodu długich nocy przez zorganizowane światło. Po raz pierwszy urządziła je w 1927 gazeta ”Stockholms Dagblad. Nieprzypadkowo powiązała je z imieniem Łucji (od łac. lux – światło), które kiedyś – gdy bardziej ważono znaczenie imion – nadawano dziewczynkom narodzonym o świcie, "rozświetlonym z urodzenia".
Dzień Świętej Łucji bywa nazywany świętem światła, świetlistości, złocistości. Choć można by go nazwać też świętem bieli pośród czerni, nadziei pośród nocy, tradycji, wspólnoty, itd… No i oczywiście świętem gastronomii, bo to czas gorącej kawy, grzanego wina i szafranowych bułeczek z rodzynkami (lussekater).
Tu i ówdzie, poza Szwecją, jest także Dzień Świętej Łucji świętem cynamonu i gałki muszkatołowej, odrobiny lata zamkniętego w dżemie porzeczkowym. A zatem w Szwecji i poza nią jest Dzień Świętej Łucji świętem wszystkiego, w czym zawiera się zmysłowa cząstka – słoneczności, rozświetlenia, gorących smaków i zapachów.
Co roku PR i marketing „krzątają się” wokół Dnia świętej Łucji i od czasu do podrzucają informacje, że tu i ówdzie zakazano obchodzenia tego święta. Wszystko w myśl jednego z marketingowych prawideł: zakazane bardziej kręci!
O Łucji prawie wszystko
Teraz czas na Ciebie.
Blogowanie to gra zespołowa.
* Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.
***Polub Content i Marketing na Facebooku.
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentujcie, dopisujcie, nadpisujcie :)