Przejdź do głównej zawartości

Im Ciebie mniej, tym Ciebie więcej


Jest pogoda dla minimalizmu w pisaniu.  Jest moja ulubiona pogoda, bo minimalizm lubię  wyjątkowo.  Lubię teksty proste, do rzeczy i krótkie.  I myślę sobie, że  w  minimalizmie  może tkwić  potęga wirusa. 

Niech żyje minimalizm

Że minimalizm  łączy, służy zapamiętywaniu i „podawaniu  dalej”  doskonale wiedzą specjaliści od sprzedawania słowem, co udowadniają: słynna zasada KISS czy porady starych mistrzów copywritingu, czy wreszcie nieśmiertelność starych sloganów, choćby tych polskich: Cukier krzepi czy Coca-cola to jest to.

Do minimalizmu przekonują też nauczyciele  różnej maści pisania, od użytkowego po beletrystykę. A paru z nich to praktycy, którym naprawdę warto wierzyć, jak na przykład Robert Mayer czy Stephen King:

„Bo im mniej napiszesz, tym więcej ludzie zapamiętają” (Robert Mayer)

„Uznałem, że im krótsza książka, tym mniej pieprzenia” i  „Efekty rozsądnego skracania są natychmiastowe i często zdumiewające – literacki odpowiednik viagry. Wy to poczujecie i poczuje to wasz IC ( Idealny Czytelnik)”  (Stephen King )

Minimalizm nie jest dany

Minimalizm nie jest dany, minimalizm się osiąga, między innymi poprzez redakcję tekstu, która w sporej mierze polega na skracaniu jego pierwszej wersji. Właściwie pozostaje tylko jedno pytanie: o ile?

Jakob Nielsen, ekspert w zakresie użyteczności stron WWW i innych kanałów komunikacji on-line, mówi że około – 50%, Joanna Wyrcza-Bekier, autorka podręczników webwritingu i licznych porad z zakresu pisania kreatywnego, obstawia –  25%, a  Stephen King,  którego chyba nie trzeba przedstawiać nikomu – 10 %.

Ciekawa jestem,  jak Wy minimalizujecie swoje teksty. A może wcale nie lubicie minimalizmu? 


Teraz czas na Ciebie.
Blogowanie to gra zespołowa. 
* Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.
** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.
***Polub  Content i Marketing  na Facebooku

Komentarze

  1. Chyba bardziej lubię minimalizm w wystroju wnętrz, ale tak nie ortodoksyjnie. A w pisaniu, czasem się nim zachwycam, czasem mnie irytuje :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentujcie, dopisujcie, nadpisujcie :)

Najpopularniejsze

Chwytliwe hasła

A jednak rymy w komunikacji wszelkiej maści są nieśmiertelne . Wczoraj wieczorową porą weszłam na Facebooka, a tu balet …rymów: „Pani Beato! Niestety, ten rząd obalą kobiety! Albo: „już to media podchwyciły, jakby całe życie z anarchią na piersiach łaziły”. Albo: „głośno wszędzie, czarno wszędzie, co to będzie, co to będzie!” Nawet niektóre hasztagi wyświetlające się na mojej facebookowej ściance ubrały się w rymy: #latowKato, #macchiatowkato. #nakawcewwawce. Może byłabym przeoczyła ten e-taniec rymów, gdyby nie to, że od pewnego czasu jestem wyczulona na rymowanie. Zwłaszcza w sloganach promocyjnych i reklamowych. I wbrew temu, co się sądzi „na mieście” rymy wcale nie wyszły z copywriterskiej mody. Mimo, że niektórych drażnią w sposób absolutny. Rymy robią niezłą robotę Rymy od zawsze bawiły, odróżniały, wyróżniały, wbijały w pamięć nazwy firm (i ich adresy), nazwy marek, produktów . O czym pisałam między innymi tutaj i tutaj . Rymy służyły także wyśmienicie czarnemu PR-owi, ...

Czekolada: kultowe hasła reklamowe

Jean  A. Brillat-Savarin o czekoladzie Czekoladę uwielbiał na pewno Król August III. Podobno codziennie wstawał o 3 nad ranem, wypijał filiżankę nieprzyzwoicie intensywnej czekolady i siadał za biurkiem. Sam z siebie, a raczej ze swojej królewskiej mądrości, nieprzyjemności królewskich obowiązków otwierał  czekoladową przyjemnością. A Brillat-Savarin, autor słynnej Fizjologii smaku (1825),  pisał:” […] gdy myślenie przychodzi mi z trudem i przygniata jakaś niewiadoma siła, do wielkiej filiżanki czekolady dodaję ziarnko ambry wielkości bobu, utłuczone z cukrem i zawsze pomaga mi to doskonale. Dzięki temu środkowi wzmacniającemu życie staje się łatwiejsze, myśl lżejsza i nie grozi mi bezsenność, nieunikniona po filiżance kawy na wodzie, którą wypijałbym w tej samej intencji” . I pewnie niekłamany był  ten jeden z jego 9 żali nad biednymi przodkami, którym nie dane było próbować smaków Anno Domini 1825: „ Bogacze Rzymu, którzy wyciskaliście pieniądze zews...

Dobre rymy, na dobry humor i dobry apetyt

Jesień. Szaro. Buro. Tu i ówdzie leje. A za mną chodzą rymowane wiersze związane z małą i wielką kuchnią: na dobry dzień, na dobry apetyt, na dobry PR, na dobry marketing. Wiem, wiem, że niektórzy organicznie nie znoszą rymów. Ale skoro uprawia się je od lat, w promocji i marketingu również, to musi w nich być siła . Tyle  rymujących ludzi – a w tym duch zbiorowy (ach, te przysłowia!*), poeci i pisarze, tekściarze albo rymarze (twórców tekstów piosenek mam na myśli), kwalifikowani i samozwańczy copywriterzy – nie może się przecież mylić… Gastrorymy , małe i duże, są rozsiane gęsto w dorosłej i dziecięcej literaturze pięknej, popularnej, kulinarnej (to oczywista oczywistość), w starych i nowych anonsach prasowych, w namingu: nazwach potraw, a nawet restauracji. Przykłady? Proszę bardzo – dla miłośników obcych nazw – Good Honest Food (Dobre, uczciwe, jedzenie) albo  Poco Loco ( Zwariowany/Zbzikowany/Szalony Kawałek albo takie samo Coś Niecoś ). A dla miłośników polszczyzn...