Złoty strzał… Taka metafora przebiegła mi przez myśl, gdy zastanawiałam się jak plastycznie przedstawić takie treści, czyli content lub kontent – jak mówią na mieście, który wygeneruje założone zaangażowanie odbiorców. Jasne, że złoty strzał, a w gruncie rzeczy złoty content, to przedmiot marzeń copwriterów i content marketingowców .
O złotym contencie, w przeciwieństwie do tego zielonego, nie pisze się jednak zbyt wiele. Dlaczego? Poza niechęcią zdradzania tajemnic osobistego czy zespołowego sukcesu, istnieje co najmniej jeszcze jedno wytłumaczenie: zaplanowanie i zrealizowanie złotego contentu to rzecz niełatwa. Zwłaszcza, gdy tu i ówdzie mówi się, że większość treści mozolnie zaplanowanych, zrealizowanych, opublikowanych w Sieci i nawet zareklamowanych jest…niewidzialna, rozpływa się w internetowej mgle.
Podobno nawet istnieje reguła 90:5, co oznacza, że 90% zaangażowania buduje 5% procent treści. Tylko 5 % treści naprawdę angażuje. Tak przynajmniej mówi w swoich badaniach firma Beckon.
Ciekawe, prawda to półprawda czy fake news? A jeśli to prawda, to czy ta reguła odnosi się tylko do treści publikowanych on-line? A jak jest na przykład z czasopismami i książkami? Czyżby wokół nas krążyły chmury treści angażujących tylko autorów, ich wydawców i dystrybutorów wydanych treści?
Powiązane:
wiecznie zielone treści/ evergreen content, złoty content
PS.
Nie wiem dokładnie, czy gdzieś to przeczytałam, czy mi się przyśniło, że w przypadku niektórych treści wcale nie chodzi o to, by były widziane czy czytane, tylko żeby sobie tkwiły, kwitły, gniły...
Teraz czas na Ciebie.
Blogowanie to gra zespołowa.
* Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.
***Polub Content i Marketing na Facebooku.
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentujcie, dopisujcie, nadpisujcie :)