Przejdź do głównej zawartości

Wieczysta gwarancja sukcesu


Od dawna obserwuję pewien blog. Widać w nim autorską staranność i w treści, i w formie. Widać też mrówczą pracę poświadczaną intensywnością publikowania. Także na Facebooku, Twitterze, Pintereście. Pracę mrówczą albo desperacką – jak kto woli…

Brakuje temu blogowi tylko jednego – nuty wyjątkowości. I jest to pewien paradoks, bo  można tu trafić na osobiste (i z tego powodu już wyjątkowe!) tematy czy fotografie. Zdjęcia nawet całkiem naturalne: bez specjalnych scenografii, ekstra makijażów czy kostiumów. Co prawda może nie na planie głównym, ale w tle jest takich zdjęć całkiem sporo.

I może właśnie tu jest pies pogrzebany? W tym nieumotywowanym pomieszaniu treści osobistych z poradnikowymi. Ba! z multiporadnikowymi. Bo właściwie nie ma tematu czy problemu, związanego z blogowaniem i nieblogowaniem (zdrowe życie, DIY), którego by nie próbowała ugryźć autorka.  Czego tu nie ma: wpisy o blogerskich motywacjach i blogowym dizajnie, wykonywaniu i obróbce zdjęć na bloga, blogowym copywritingu, blogowych i marketingowych narzędziach, blogerskiej obecności w social mediach i o pozycjonowaniu, promocji i marketingu w blogowaniu, polecenia innych blogów…

Więcej stylu!

Ale rzecz i w tym, a może przede wszystkim w tym, że za tą rozmaitością tematyczną nie idzie specyficzność stylu – opowiadania (wypowiadania, wysławiania, akcentowania – niepotrzebne skreślić, potrzebne – dopisać). Brakuje charakterystyczności tonu komunikacji. Tego czegoś, co  "w salonach" nazywają ekspresją siebie albo marki osobistej. Tego czegoś, po czym odróżniamy na przykład jednego pisarza, kronikarza, pamiętnikarza, mówcę, itd… od drugiego albo jednego profesjonalistę od drugiego. Tego czegoś, co pozwala nam się z jednymi narratorami wiązać się, a drugich – zapominać. 

O ważności posiadania własnego stylu komunikacji pisali między innymi John Simmons, Steven Pressfield, Robert Mayer i… Jan Sztaudynger:

„Pisz inaczej niż wszyscy” (John Simmons)
„Styl rzuca zaklęcie” (Steven Pressfield)
„Czy jesteś piosenkarzem czy stroną w dyskusji – bardziej niż wszystko inne, magia wygranej jest związana z twoim stylem” (Robert Mayer)
„Inność to powinność" ( Jan Izydor Sztaudynger)

Bądź wyjątkiem, bądź wyjątkiem!

Chciał nie chciał, wszystko co przywołałam powyżej wskazuje na to, że to charakterystyczność stylu mówienia on–line (i nie tylko, nie tylko!) jest jednym ze sposobów na wyjątkowość, unikatowość, swoistość.

*A.Handley, C.C. Chapman, Treść jest kluczowa. Jak tworzyć powalające blogi, podkasty, wideo, e-booki, webinaria (i inne). Tł. S. Kupisz. Helion 2012.

Teraz czas na Ciebie.
Blogowanie to gra zespołowa. 
* Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.
** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.
***Polub  Content i Marketing  na Facebooku.



Komentarze

Najpopularniejsze

Chwytliwe hasła

A jednak rymy w komunikacji wszelkiej maści są nieśmiertelne . Wczoraj wieczorową porą weszłam na Facebooka, a tu balet …rymów: „Pani Beato! Niestety, ten rząd obalą kobiety! Albo: „już to media podchwyciły, jakby całe życie z anarchią na piersiach łaziły”. Albo: „głośno wszędzie, czarno wszędzie, co to będzie, co to będzie!” Nawet niektóre hasztagi wyświetlające się na mojej facebookowej ściance ubrały się w rymy: #latowKato, #macchiatowkato. #nakawcewwawce. Może byłabym przeoczyła ten e-taniec rymów, gdyby nie to, że od pewnego czasu jestem wyczulona na rymowanie. Zwłaszcza w sloganach promocyjnych i reklamowych. I wbrew temu, co się sądzi „na mieście” rymy wcale nie wyszły z copywriterskiej mody. Mimo, że niektórych drażnią w sposób absolutny. Rymy robią niezłą robotę Rymy od zawsze bawiły, odróżniały, wyróżniały, wbijały w pamięć nazwy firm (i ich adresy), nazwy marek, produktów . O czym pisałam między innymi tutaj i tutaj . Rymy służyły także wyśmienicie czarnemu PR-owi, ...

Czekolada: kultowe hasła reklamowe

Jean  A. Brillat-Savarin o czekoladzie Czekoladę uwielbiał na pewno Król August III. Podobno codziennie wstawał o 3 nad ranem, wypijał filiżankę nieprzyzwoicie intensywnej czekolady i siadał za biurkiem. Sam z siebie, a raczej ze swojej królewskiej mądrości, nieprzyjemności królewskich obowiązków otwierał  czekoladową przyjemnością. A Brillat-Savarin, autor słynnej Fizjologii smaku (1825),  pisał:” […] gdy myślenie przychodzi mi z trudem i przygniata jakaś niewiadoma siła, do wielkiej filiżanki czekolady dodaję ziarnko ambry wielkości bobu, utłuczone z cukrem i zawsze pomaga mi to doskonale. Dzięki temu środkowi wzmacniającemu życie staje się łatwiejsze, myśl lżejsza i nie grozi mi bezsenność, nieunikniona po filiżance kawy na wodzie, którą wypijałbym w tej samej intencji” . I pewnie niekłamany był  ten jeden z jego 9 żali nad biednymi przodkami, którym nie dane było próbować smaków Anno Domini 1825: „ Bogacze Rzymu, którzy wyciskaliście pieniądze zews...

Dobre rymy, na dobry humor i dobry apetyt

Jesień. Szaro. Buro. Tu i ówdzie leje. A za mną chodzą rymowane wiersze związane z małą i wielką kuchnią: na dobry dzień, na dobry apetyt, na dobry PR, na dobry marketing. Wiem, wiem, że niektórzy organicznie nie znoszą rymów. Ale skoro uprawia się je od lat, w promocji i marketingu również, to musi w nich być siła . Tyle  rymujących ludzi – a w tym duch zbiorowy (ach, te przysłowia!*), poeci i pisarze, tekściarze albo rymarze (twórców tekstów piosenek mam na myśli), kwalifikowani i samozwańczy copywriterzy – nie może się przecież mylić… Gastrorymy , małe i duże, są rozsiane gęsto w dorosłej i dziecięcej literaturze pięknej, popularnej, kulinarnej (to oczywista oczywistość), w starych i nowych anonsach prasowych, w namingu: nazwach potraw, a nawet restauracji. Przykłady? Proszę bardzo – dla miłośników obcych nazw – Good Honest Food (Dobre, uczciwe, jedzenie) albo  Poco Loco ( Zwariowany/Zbzikowany/Szalony Kawałek albo takie samo Coś Niecoś ). A dla miłośników polszczyzn...