Żeby blogować trzeba mieć bzika albo być otaku. Nie, żeby blogować w ogóle, ale żeby blogować z przyjemnością i sukcesem.
Otaku, czyli…
Być otaku, to znaczy kim? Więcej niż hobbystą, trochę mniej niż człowiekiem zarażonym obsesją. Być otaku to być takim człowiekiem, który dla realizacji swojej pasji zrobi bardzo wiele. A na pewno wyda ostatni grosz i poświęci każdą wolną sekundę, żeby sprawdzić najnowszą informację ze świata, którym się interesuje.Wiem, że w Japonii słowo otaku ma trochę węższe znaczenie. Że określa się nim fascynatów gier komputerowych, anime i mangi. Wiem też, że słowo otaku ma tam negatywny wydźwięk, jest równoważne z zaślepieniem pasją. Pasja zamieniona w obsesję może być nie lada problemem. Niemniej w naszej i anglosaskiej kulturze otaku to coś pozytywnego.
Jedni mają otaku na punkcie biznesu, inni – marketingu albo copywritingu, jeszcze inni – na punkcie czekolady, kawy, pikantnych sosów chili, niebiańskich alei z jedzeniem albo... surfingu.
Bziki i holictwa = nietuzinkowość
Otaku w pozytywnym tego słowa znaczeniu to więcej niż hobby, mniej niż obsesja. To przemożna siła, która popycha do działania: słuchania, czytania specjalnej literatury, przemierzania wielu kilometrów, by dotrzeć na targi czy wystawę, testowania wszystkiego, co łączy się z przedmiotem zainteresowania, dzielenia się wiedzą, ewangelizowania niewtajemniczonych.Otaku to rodzaj feblika, bzika, manii, „holictwa”. To najpewniejsza podstawa komunikacji przez treści niezwyczajne, nienudne, aktualne. A to z kolei wymóg ich – przylepności, czyli zaraźliwości. Tego, żeby ludzie o tym mówili, przesyłali informacje innym. Nic więc dziwnego, że żeby blogować z sukcesem i przyjemnością, trzeba być…. otaku.
Moc otaku a biznes
Moc otaku w biznesie i działaniach okołobiznesowych odkrył przed laty między innymi Seth Godin, autor Fioletowej krowy, idei działania przez innowacyjność, która wyróżnia.Otaku tworzą nietuzinkowe biznesy. Na przykład Howard Schultz „zakręcony kawiarz” stworzył Starbucks. To także cenni partnerzy dla firm – kandydaci na nietuzinkowych recenzentów ich produktów czy sprawozdawców z ich wydarzeń. Seth Godin pisał:
„Konsumenci, do których odnosi się termin otaku, są cennymi „nosicielami”. To właśnie oni skłonni są poświęcić czas na uzyskanie informacji na temat produktu, podjąć ryzyko przetestowania go i zająć czas znajomym, aby podzielić się z nimi dobrą nowiną”.
Tak czy siak wychodzi mi, że blogowanie to pasja, a nie fromage.
Teraz czas na Ciebie.
Blogowanie to gra zespołowa.
* Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.
***Polub Content i Marketing na Facebooku.
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentujcie, dopisujcie, nadpisujcie :)