Do mojego miasta zjechała Stryjeńska. Zofia Stryjeńska. Przywitałam się z jej hożymi dziewojami i młodzieńcami. Wciąż cudownie celebrują wzajemne zauroczenie, wigor, taneczny temperament w najróżniejszych sytuacjach i odmianach. Przywitałam się też z Czepcem z Wesela Wyspiańskiego i z zacnym panteonem bóstw słowiańskich. Ach ta Dzidzilela (Dzidzilia, Dziedzilja?)! Ni to Wenus, ni to Hera. A może tylko bogini wiosny?*
Przywitałam się z Czepcem z Wesela |
Ach ta Dzidzilela (Dzidzilia, Dziedzilja?)! Ni to Wenus, ni to Hera. A może tylko bogini wiosny? |
Pomyślałam: ot Stryjeńska znowu jest w społecznym„obiegu”, muzealnym co prawda, ale zawsze. Nie do końca wiadomo czy jest obecna z powodów artystyczno-estetycznych (myślę, że wątpię) czy raczej z powodu legendy, jaką spowita jest jej biografia, podbita niedawnymi wydawnictwami, filmem czy monodramem Stryjeńskiej-Doroty Landowskiej Stryjeńska. Let's dance Zofia**.
Biografia Stryjeńskiej jak ulał pasuje do dzisiejszych feministycznych i tabloidowych czasów. Choć nie wszystkim rzecz jasna, bo raz po raz odzywają się głosy o całkiem męskiej perspektywie malarskiego widzenia odciśniętego w obrazach i obrazkach Stryjeńskiej ( ach ten „patriarchalny język kultury z jego schematami”! ). Poniekąd zaświadcza o tym sam Stryjeńska, rozdarta pomiędzy kobiecością i malarstwem, które od zawsze traktowała jako zajęcie męskie.
Gdy wracałam ze spotkania z twórczością Stryjeńskiej, myślałam sobie o krętych losach jej samej, jej sztuki i o…braku. Podświadomie bowiem oczekiwałam na ekspozycji w moim mieście jakiejś nitki wiodącej od Stryjeńskiej do reklamy i do promocji. Podobno cała jej sztuka zaczęła się od …sklepu jej ojca z galanterią skórzaną, od szkicowania klienteli ojca i reklamy rękawiczek. Była też Stryjeńska autorką projektów promocyjnych i reklamowych w czekoladowych firmach Fruzińskiego, Wedla i dla Heinricha Francka, słynnego producenta namiastek kawowych ze Skawiny. I choć same projekty od dawna należą do porządku historii (i obrotu handlowego!), wypływa z nich niebanalne myślenie o reklamie i promocji ciągniętych z „esencji polszczyzny”.
Rdzeniem polszczyzny był dla Stryjeńskiej chłopski folklor |
Rdzeniem polszczyzny był dla Stryjeńskiej chłopski folklor – rozkwitający w zalotach, obrzędach, tańcach. Manifestowały one zdrowie, młodość, wigor, furczące barwy, hoże dziewczyny (jednocześnie wieczne i takie z lat dwudziestych) i chłopcy o oczach jak „błękitne reflektory”. Radość czekoladowania czy picia nawet namiastki kawy „Enrilo” rymowała więc Stryjeńska z wigorem, witalnością, hożością, apetytem na taniec i życie. I Bóg jeden wie jeszcze z czym, bo z folklorem jest tak, że widzisz i słyszysz jedno, a okazuje się, że to znaczy całkiem co innego.
* B. Ostrowska, Dziedzilia
Z pian słonecznych na kłosia powodzi
Krasopani sławiańska się rodzi:
Złotogłowa zbóż pani - pralilia
Pól gospodza - słoneczna Dziedzilia -
Dziedzilia.
Jako lite makaty bezcenne,
Kręgiem kłosie przelewa się senne:
Śnieżne gryki i krase konicze
Ślą tchów miodnych gorące słodycze;
Złoty łubin pod kwietnym płomieniem
Pęka w słońcu dostałem nasieniem,
I jak wejrzeć pył złoty się wlecze
Skroś słonecznej pogody dalecze -
dalecze.
**J. Molenda, Gorszycielki : dziewczyny, które łamały tabu i konwenanse : Zapolska, Rubinstein, Komornicka, Stryjeńska, Łempicka, Dulębianka, Wisłocka i inne. Wydawnictwo Lira 2019.
S. Zientek, Tylko one:polska sztuka bez mężczyzn:Muter, Rajecka, Szapocznikow, Bilińska, Kobro i inne. Agora 2023.
A.Kuźniak, Stryjeńska:diabli nadali. Wydawnictwo Literackie 2021.
Sztuka ponad życiem. Film. Reżyseria 2021.
https://vod.tvp.pl/teatr-telewizji,202/stryjenska-lets-dance-zofia,306728
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentujcie, dopisujcie, nadpisujcie :)