Był czas, że wielkie stolice tętniły głosem ulicznych sprzedawców. Był czas, gdy ich okrzyki i piosenki sprzedawały oprócz mleka i noży…wiosenne fiołki i letnie lawendy. Nierzadko w dziewiętnastowiecznym Londynie dało się słyszeć wołanie: Czy kupisz moje słodkie vi-o-lety? (W oryginale: Will you buy my sweet vi-o-lets?) Lawendowe okrzyki Rozlegały się też przez całe wieki w Londynie czysto lawendowe „okrzyki sprzedażowe”, które w tłumaczeniu na polski brzmiałyby mniej więcej tak: Lawenda, słodka lawenda! Czy kupisz moją słodką lawendę, słodko kwitnącą lawendę? Och, kup moją piękną lawendę, szesnaście pęczków za grosz! Nie kupisz mojej słodkiej kwitnącej lawendy? Kupisz to raz i kupisz dwa razy! Och, nie kupisz mojej słodkiej, delikatnej lawendy? Wszystko w pełnym rozkwicie! Przyjdźcie wszystkie młode damy! Nie zwlekajcie, mam tu dzisiaj lawendę Mitcham! Szesnaście niebieskich gałęzi, wszystko za jednego grosza! Lawendowa melodia Okrzyki lawendowe, w ogóle uliczne okrzyki hand
copywriting, content marketing, pisanie kreatywne