Grudzień kruszą światła i… anioły. Z aniołami jest tak, że są podwójne: bezcielesne, ale jak trzeba to i owszem, mają ciało… Nic więc dziwnego, że dzieciom, poetom, a nawet biblistom przychodzi czasem na myśl w grudniu pytanie: Co jedzą anioły? Bo kucharze, ciastkarze, marketingowcy nie mają, rzecz jasna, żadnych wątpliwości, korzystając z „anielskich zasobów” na potęgę. Można powiedzieć, że w kulisach kuchni „anielskie jedzenie” oznacza dania łagodne (mleczno-miodowo-waniliowe) albo… niezwykle delikatne. Z kolei dla specjalistów krzyżujących religię, astrologię i gastronomię anielskie jedzenie to pokarmy, które podnoszą „wibrację energii”. Istnieje anielska dieta – lekka i energetyczna, otaczana opieką przez archanioła Rafała, zwanego niekiedy Rafaelem. Niemniej ta dieta i wmówienia kucharzy oraz marketingu więcej mówią o strategiach łączenia jedzenia z anielskością (strategiach „na anioła”) niż z jedzeniem spożywanym przez samych aniołów. Grudniowe anioły z Nikisza. Co więc
copywriting, content marketing, pisanie kreatywne