Rozpoczął się marzec. Rozpoczął się miesiąc, w którym aż roi się od imienin moich bliskich. A imieniny w Polsce to rzecz święta. A imiona? Myślę sobie, że imiona bywają bardzo dobrym, dobrym albo kiepskim naznaczeniem. Darem albo utrapieniem. Niekiedy natychmiastowo włączają do rodziny naprawdę niezłych imienników i imiennych opowieści. Czasami najwyższej próby literackiej. Imię jest darem. Jakby nie patrzyć, źródłem naszym imion są księgi: święte, półświęte albo całkiem laickie, jak literatura piękna i popularna, scenariusze filmów, seriali, gier(!), popularne gazety o gwiazdach, gwiazdkach i garach. Trudno oprzeć się wrażeniu, że to literatura piękna stanowiła i wciąż stanowi źródło imiennych inspiracji. Na przykład Julia Na przykład Julia – najpopularniejsze u nas imię w ostatnich latach – do polskich kalendarzy dostało się przez literaturę. Gdzieś pod koniec XVIII wieku. Wraz z dziełami Szekspira ( Choć niektórzy mówią, że z Julią, czyli Nowa Heloizą Jana Jakuba
copywriting, content marketing, pisanie kreatywne