Gdy gdzieś w Niderlandach święci się Narodowy Dzień Tulipanów, u nas króluje polonez. Bo koniec stycznia to w Polsce tradycyjnie czas poloneza. Niegdyś tańca karnawałowego, a dziś także (a może przede wszystkim?) studniówkowego. Choć od kilku lat ten studniówkowy polonez wychodzi poza ramy tańca szkolnego. Coraz śmielej kolonizuje rynki polskich miast, miasteczek oraz media społecznościowe. Podbarwia je melodią, krokami i figurami „la polonaise”.
A polonez to taniec arcypolski: paradny, dostojny, posuwisty, korowodowo-kołowy, z marginesem na improwizację lidera. Dumny (kiedyś mówiono o nim senatorski!), jednocześnie – podskórnie niepokojący. Jakby wróżył zmianę („może to już ostatni, co tak poloneza wodzą?), rozstanie, nostalgię.
Co tu dużo mówić, jest polonez wehikułem polskości (i romantyzmu!, jeśli wziąć pod uwagę, że wciąż kojarzony jest najczęściej z muzyką Wojciecha Kilara do Pana Tadeusza) całkiem chętnie wykorzystywanym nie tylko w przemysłach kreatywnych, ale i w marketingu, a zwłaszcza w namingu. Na dobrą sprawę wszędzie tam, gdzie…. trzeba zaznaczyć styl „la polonaise”. Nie zawsze zresztą śmiertelnie serio!
Nadruk na koszulce: Polonez Źródło: https://nadwyraz.com |
Nadruk na koszulce, Polonez. Źródło: https://nadwyraz.com |
Teraz czas na Ciebie.
Blogowanie to gra zespołowa.
* Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.
***Polub Content i Marketing na Facebooku.
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentujcie, dopisujcie, nadpisujcie :)