Ludzie od marketingu są bystrzy i dobrze zorientowani. Rzecz jasna, zorientowani na sprzedaż. Nic więc dziwnego, że nie lubią, gdy się marnuje jakakolwiek zakupowa energia (ZE). Albo gdy marnuje się jakiś produkt do sprzedania, choćby nawet był jeszcze lekko niegotowy albo niedojrzały, jak … francuskie wino beaujolais nouveau – imponujący triumf marketingu nad smakiem.
Wymyślają więc ci dobrze zorientowani ludzie marketingu w towarzystwie ludzi od dobrego budowania
wizerunku (i relacji!) coraz to nowe
etykiety, eventy, eskalacje. Jak na przykład święto młodego wina albo… dokonują „rebrandingu” starych nazw. Oczyszczają je z wszystkiego, co mogłoby
się kojarzyć nieprzyjemnie. Dobrym
przykładem jest tu właśnie nadchodzący „czarny
piątek, który objawia się czasami w
Sieci polskim użytkownikom jako czarny
pitek albo czarny piatek.
Czarny piątek, co to?
Na pierwsze dotknięcie ucha trochę dziwna ta nazwa
„czarny piątek”: spokrewniona z nazwami ekonomicznych kryzysów, jak „czarny poniedziałek”, „czarny wtorek”, „czarny czwartek” – symboliczny początek bodaj największego kryzysu ekonomicznego
XX wieku.
Jest też ta nazwa „czarny piątek”, zwłaszcza dla
naszego polskiego słuchu, trochę
żałobna/mroczna i trochę pogardliwa. Przecież czerń w polszczyźnie oznacza też tłuszczę, motłoch, hałastrę…
Jest więc ta nazwa
trochę skonfliktowana z tym, co nazywa – amerykański karnawał zakupów i miraż okazji: wyprzedaży,
rabatów, promocji. Już słyszę te głosy sprzeciwu, jaki tam amerykański!
Przecież od co najmniej trzech lat my
także mamy czarne piątki, pitki i piatki.
Ale jest ta nazwa „czarny piątek” przede wszystkim organicznie związana z amerykańskim kalendarzem świętowania, amerykańską obyczajowością, amerykańską historią i sztuką budowania wizerunku.
Bo jest przede wszystkim filadelfijskim pomysłem na zamianę słowa na słowa, słowa „kryzys” na frazę „dzień rodzinny w świątecznie przygotowanym domu towarowym”. W podtekście i informacjach medialnych o premierze tego dnia (1961!) przewijały się, rzecz jasna, informacje o: specjalnych ofertach, pakiecie super opieki (dodatkowa obsługa, zwiększenie ilości miejsc parkingowych, zapewnienie płynności ruchu wokół centrów handlowych przez zaangażowanie dodatkowych sił policyjnych), premierze choinkowej scenerii i pierwszych Mikołajach. Dokładniej był to pomysł Abe S. Rosena – legendy amerykańskiego specjalisty od budowania wizerunku i dobrych relacji.
Od co najmniej trzech lat także my mamy czarne piątki. |
Mamy także czarne weekendy. |
Ale jest ta nazwa „czarny piątek” przede wszystkim organicznie związana z amerykańskim kalendarzem świętowania, amerykańską obyczajowością, amerykańską historią i sztuką budowania wizerunku.
Bo jest przede wszystkim filadelfijskim pomysłem na zamianę słowa na słowa, słowa „kryzys” na frazę „dzień rodzinny w świątecznie przygotowanym domu towarowym”. W podtekście i informacjach medialnych o premierze tego dnia (1961!) przewijały się, rzecz jasna, informacje o: specjalnych ofertach, pakiecie super opieki (dodatkowa obsługa, zwiększenie ilości miejsc parkingowych, zapewnienie płynności ruchu wokół centrów handlowych przez zaangażowanie dodatkowych sił policyjnych), premierze choinkowej scenerii i pierwszych Mikołajach. Dokładniej był to pomysł Abe S. Rosena – legendy amerykańskiego specjalisty od budowania wizerunku i dobrych relacji.
Późniejsi marketingowcy stopniowo nasycali „czarny piątek” pożądanymi przez siebie informacjami, emocjami. Aż w 2013
roku część z nich ogłosiła „śmierć czarnego piątku”, mniej więcej w sloganie:
Śmierć czarnym piątkom, niech żyją cyber poniedziałki.
Ale jak widać, życie tak łatwo nie
poddaje się sloganom i kampanie reklamowe czarnopiątkowe, a nawet czarnoweekendowe, mają się dobrze.
Z historii używania pojęcia „czarny piątek”
6 grudnia
1745 r – Pod tytułem „Czarny piątek”
londyńska prasa publikuje informacje o lądowaniu w Szkocji Charlesa Edwarda
Stuarta, pretendenta do tronu.
XIX wiek
– Pojęcia „czarny piątek” używa się do nazywania panik finansowych, między innymi
w 1869 i 1873.
1951 – W artykule zatytułowanym Piątek po dziękczynieniu, opublikowanym w "Zarządzaniu i konserwacji fabryki", frazą „czarny piątek” nazywa się dużą absencję pracowników po Święcie Dziękczynienia.
1951 – W artykule zatytułowanym Piątek po dziękczynieniu, opublikowanym w "Zarządzaniu i konserwacji fabryki", frazą „czarny piątek” nazywa się dużą absencję pracowników po Święcie Dziękczynienia.
1950/1960 – Pojęcia „czarny piątek” w
Filadelfii i okolicach używa się na określenie wzmożonego ruchu komunikacyjnego
wokół domów towarowych po Święcie Dziękczynienia. Przeniknęło on z języka miejscowych
policjantów, dla których był to dzień szczególnej mobilizacji, bez prawa do
urlopu, za to nierzadko z pracą w
nadgodzinach i w roli kierujących ruchem
wobec niewydolności sygnalizacji świetlnych.
1961 – Początek promocji „czarnego piątku” w mediach
Filadelfii jako „Dnia rodziny na poświątecznych zakupach”.
Lata 60. – Niepowodzeniem kończą się
próby zastąpienia nazwy „czarny piątek” nazwą „wielki piątek”.
1975 – „Czarny piątek” zdobywa
popularność poza Filadelfią i jej okolicami, nierzadko jako pierwszy dzień
przedświątecznych zakupów z choinkami w
tle i Mikołajami w centrum.
1981 – Mocny marketingowo-pijarowski
powrót „czarnego piątku” wraz z
opowieścią o pierwszym dniu, w którym zaczynają się przedświąteczne
profity w handlu detalicznym. „Czarny piątek” zaczyna być wiązany z
symbolicznym końcem czerwonych wpisów w księgach handlowych i początkiem wpisów
czarnym tuszem.
2003 –„Czarny piątek” jako karnawał okazji zakupowych dociera do
Wielkiej Brytanii.
2012 – „Czarny piątek” dociera do
Polski.
2013 – Niektóre źródła ogłaszają śmierć „czarnego piątku” i narodziny życie „Cyber weekendu” i „Cyber
poniedziałku”.
** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.
***Polub Content i Marketing na Facebooku.
Teraz czas na Ciebie.
Blogowanie to gra zespołowa.
* Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.
***Polub Content i Marketing na Facebooku.
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentujcie, dopisujcie, nadpisujcie :)