Dziwne. Podobno coraz mniej ludzi czyta książki, ale coraz więcej chce je publikować. Z wydawnictwem albo poza nim. Chyba nawet częściej poza nim. W końcu jesteśmy w XXI wieku i demokracja dotknęła nawet rynku książki - każda i każdy może wydać swoją książkę, gdzie chce i dla kogo chce.
Dawniej mówiono, że każde życie dostarcza treści na co najmniej jedną a książkę. Teraz dobrze jest przed śmiercią napisać choć jedną książkę. Oczywiście w grę wchodzą tu książki różne – beletrystyczne, dokumentujące, demaskujące, poradnikowe, kucharskie. Do wyboru, do temperamentu, do apetytu.
Dlaczego własna książka jest do życia niezbędna?
Powodów parcia do własnej książki jest co najmniej kilka:- wciąż działa mit finansowej kariery przez bycie autorem książki (rzecz jasna najlepiej kryminału, romansu albo science fiction albo super poradnika), wzmacniany przez sukcesy rekinów samopublikacji – z taką Amandą Hocking czy Johnem Locke na czele. Podobno ten ostatni jeden egzemplarz swej książki sprzedaje co… 7 sekund. Nie bez udziału starej jak świat, ale wciąż skutecznej, strategii sprzedawania po cenach przystępnych dla każdego portfela. Od jakiegoś czasu także nasz polski Michał Szafrański przekonuje, że przez samopublikację można zostać grubą rybą finansową.
- wciąż na wysokiej fali utrzymuje się przekonanie o tym, że to książka jest najlepszym narzędziem budowania marki osobistej, a wiec jej stworzenie jest propozycją nie do odrzucenia dla wszelkiej maści: trenerów, szkoleniowców, „kreatywnych”, artystów i rzemieślników wirtualności (speców od bloggingu, vlogingu, start-upów), podróżników i kucharzy. I jeśli chodzi o kucharzy nie jest to trend nowy, wystarczy wspomnieć o wielkim sukcesie Joy of Cooking, książce wydanej przez zwyczajną gospodynię domową w 1931 roku, która z czasem osiągnęła nakład 18 milionów egzemplarzy. Jak widać pogoda dla wszelkich amatorów dzielenia się radością pichcenia nie trwa od dzisiaj.
- wciąż książka, a dokładniej blook, jest traktowana jako najlepsze zwieńczenie blogowania – jego uzupełnienie, zarchiwizowanie, uważnienie. Co słowo pisane oprawione w okładki, to słowo pisane. Nawet dla „Pokolenia Upload”
- wobec różnych narzędzi self-publishingu i marketingu on-line, wydanie, marketing i sprzedawanie własnej książki wydaje się dziecinnie proste.
Nic nie jest takie proste, jak się wydaje
Napisanie książki, nawet naprawdę niezłej, to nawet nie połowa sukcesu. Jej treść trzeba jeszcze wydać i sprzedać. I tu ….zaczynają się schody-dy-dy….. Zwłaszcza, jeśli jest się debiutantem. Z debiutantami na ogół poważne wydawnictwa nie rozmawiają. Debiutanci na ogół nie zarabiają. Debiutanci płacą. Optymiści mówią, że inwestują.Z mojego doświadczenia wynika, że każdy autor, niezależnie od pisarskiego temperamentu, warsztatu i uprawianego gatunku, musi sobie w trakcie pisania odpowiedzieć na parę podstawowych edycyjno-biznesowych pytań (w sporej części podobnych jak przy wchodzeniu w rzekę blogowania):
- Kto ma być odbiorcą mojej książki?
- Dlaczego chcę wydać swoją książkę?
- Co chcę osiągnąć swoją książką?
- Czy chcę być autorem rozpoznawanym pod nazwiskiem metrykalnym , czy raczej chcę korzystać z marketingowej albo maskującej siły pseudonimu? Dobry pseudonim nie jest zły !
- W jakiej formie chcę wydać swoją książkę? Papierowej? A jeśli przez papier, to jaki? Papier naprawdę niejedno ma imię, jakość i …cenę. A może wydać e-book? A jeśli e-book to w jakich formatach?* A może wpierw wydać e-book, a potem zwykłą książkę. A może zaszaleć i wydać audiobook? Zwłaszcza jeśli treści książki super odbiera przez słuchanie.
- W jakim nakładzie rozpocząć wydawanie mojej książki, czyli mówiąc inaczej jaki jej ilościowy zasięg jest za realny ?
- Jak długo mogę czekać na publikację mojej książki? Papierowej? A jeśli przez papier, to jaki? Papier naprawdę niejedno ma imię, jakość i …cenę. A może wydać e-book? A jeśli e-book to w jakich formatach?* A może wpierw wydać e-book, a potem zwykłą książkę. A może zaszaleć i wydać audiobook? Zwłaszcza jeśli treści książki super odbiera przez słuchanie. W klasycznym wydawnictwie nie ma co marzyć o wydaniu książki w ekspresowym tempie.
- Jak mocno zamierzam osobiście i finansowo angażować się w wydanie własnej książki?
- tradycyjny
- subsydiowany
- własnym nakładem:
- na żądanie/tu konieczne jest między innymi sprawdzenie czy oferta obejmuje wystawienie tytułu w księgarniach internetowych
- przy pomocy dostępnych serwisów self-publishingowych
Przy wydawaniu książki nie ma, naturalnie, rozwiązań idealnych – każde z nich ma swoje plusy i minusy. Najważniejszym minusem publikacji w tradycyjnym wydawnictwie jest absolutne podporządkowanie jego misji, celom, modelom biznesowym, procedurom, harmonogramom, strategiom promocyjno-reklamowym. No i wiadomo, że debiutanci mają tu bardzo pod górrrę. A samopublikacje? Tak naprawdę wymagają tego wszystkiego – świadomości modelu biznesowego, celu, harmonogramu, strategii promocyjno-marketingowych, sieci dystrybucyjnej – od biednego autora. Ehhh!
Powiązane:
self-publishing, samopublikowanie, publikowanie niezależne, literatura na wolności, książki na wolności, niezależni pisarze, self-publisher, self-pub, indies, porady dla piszących, porady dla wydających
Teraz czas na Ciebie.
Blogowanie to gra zespołowa.
* Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.
***Polub Content i Marketing na Facebooku
Planujesz wydać książkę? :)
OdpowiedzUsuńMa sie rozumiec ze odradzasz? Troche otworzyłaś mi oczy-a myślałam że w tej kwestii mam już otwarte wystarczająco szeroko..;)
OdpowiedzUsuńNie, nie odradzam. Doradzam tylko realizm i dość chłodną kalkulację :)
UsuńZdecydowanie tak :) Jakoś trzeba opisać to bycie online.
OdpowiedzUsuń