Przejdź do głównej zawartości

4 główne powody niepewności wśród kobiet


Przeczytałam dziś pewien tekst – o kobiecym braku wiary w siebie. O braku, który przeszkadza we wszystkim.

A jak we wszystkim to także w … robieniu biznesu. Nawet tego biznesu, który opiera się na zdolnościach „wysławiania”. A tu podobno kobiety – z powodu swej płci – biją statystycznych mężczyzn na głowę… Zwyciężają ich, jeśli idzie o wrodzone zdolności, ale to przecież o mężczyznach w roli pisarzy, poetów, dziennikarzy, tekściarzy, copywriterów – głośniej. Statystycznie bywają bardziej znani, lepiej wynagradzani i…zapamiętywani. I zdecydowanie częściej brylują w mediach.

I przeczytałam, że brak sukcesów kobiet w byciu na biznesowej „fali” bierze się z ich braku pewności siebie. A ten brak pewności – z wychowania i stereotypów…

Winni starzy i natura

Trudno nie zgodzić się z tym przekonaniem, że za brak wiary kobiet we własne możliwości biznesowe (i inne!)  odpowiadają tacy czy inni „starzy”. Bo stereotypy sprzyjają męskiemu rozwijaniu skrzydeł poza domem – zaangażowaniu w pracę „bez granic”, w szkolenia, w delegacje, w awanse… Ale nie tylko wychowanie czy stereotypy odgrywają tutaj rolę…

Kobiety są z natury bardziej niepewne swoich kompetencji, a w związku z tym mniej przebojowe, bo:
  1. poświęcają mniej czasu na wyłączne skupianie się na problemach zawodowych, bo natura powoduje, że bardziej angażują się w problemy dookolnego świata. Wciągają się w problemy otoczenia – dzieci, rodziców, dziadków, rodzeństwa, przyjaciółek, sąsiadek, społeczności lokalnej, regionalnej, lokalnej, rodzajowej i płciowej – wszystkie akcje z serii „Kobiety kobietom”.  
  2. bardzo trudno im szybko i bez wahania podejmować decyzje i działać od punktu A do punktu B, bo wszystko widzą holistyczne, w kontekście, w związku, w szeregu kolorów i odcieni, w całości,
  3. za swoją strategię przetrwania przyjmują nie walkę lub ucieczkę, ale przystosowanie, 
  4. zazwyczaj trudno im działać, gdy wokół brudno, brzydko, szaro, stąd często zanim zaczną się angażować „w jedynie słuszne zadanie” zatrzymują się na chwilę, żeby posprzątać i zrobić coś ładnego ze swoją przestrzenią i ze …sobą.
Estrogeny=empatia albo Empatia jest kobietą!

Teraz czas na Ciebie.
Blogowanie to gra zespołowa. 
* Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.
** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.
***Polub  Content i Marketing  na Facebooku.




Komentarze

Najpopularniejsze

Chwytliwe hasła

A jednak rymy w komunikacji wszelkiej maści są nieśmiertelne . Wczoraj wieczorową porą weszłam na Facebooka, a tu balet …rymów: „Pani Beato! Niestety, ten rząd obalą kobiety! Albo: „już to media podchwyciły, jakby całe życie z anarchią na piersiach łaziły”. Albo: „głośno wszędzie, czarno wszędzie, co to będzie, co to będzie!” Nawet niektóre hasztagi wyświetlające się na mojej facebookowej ściance ubrały się w rymy: #latowKato, #macchiatowkato. #nakawcewwawce. Może byłabym przeoczyła ten e-taniec rymów, gdyby nie to, że od pewnego czasu jestem wyczulona na rymowanie. Zwłaszcza w sloganach promocyjnych i reklamowych. I wbrew temu, co się sądzi „na mieście” rymy wcale nie wyszły z copywriterskiej mody. Mimo, że niektórych drażnią w sposób absolutny. Rymy robią niezłą robotę Rymy od zawsze bawiły, odróżniały, wyróżniały, wbijały w pamięć nazwy firm (i ich adresy), nazwy marek, produktów . O czym pisałam między innymi tutaj i tutaj . Rymy służyły także wyśmienicie czarnemu PR-owi, ...

Czekolada: kultowe hasła reklamowe

Jean  A. Brillat-Savarin o czekoladzie Czekoladę uwielbiał na pewno Król August III. Podobno codziennie wstawał o 3 nad ranem, wypijał filiżankę nieprzyzwoicie intensywnej czekolady i siadał za biurkiem. Sam z siebie, a raczej ze swojej królewskiej mądrości, nieprzyjemności królewskich obowiązków otwierał  czekoladową przyjemnością. A Brillat-Savarin, autor słynnej Fizjologii smaku (1825),  pisał:” […] gdy myślenie przychodzi mi z trudem i przygniata jakaś niewiadoma siła, do wielkiej filiżanki czekolady dodaję ziarnko ambry wielkości bobu, utłuczone z cukrem i zawsze pomaga mi to doskonale. Dzięki temu środkowi wzmacniającemu życie staje się łatwiejsze, myśl lżejsza i nie grozi mi bezsenność, nieunikniona po filiżance kawy na wodzie, którą wypijałbym w tej samej intencji” . I pewnie niekłamany był  ten jeden z jego 9 żali nad biednymi przodkami, którym nie dane było próbować smaków Anno Domini 1825: „ Bogacze Rzymu, którzy wyciskaliście pieniądze zews...

Dobre rymy, na dobry humor i dobry apetyt

Jesień. Szaro. Buro. Tu i ówdzie leje. A za mną chodzą rymowane wiersze związane z małą i wielką kuchnią: na dobry dzień, na dobry apetyt, na dobry PR, na dobry marketing. Wiem, wiem, że niektórzy organicznie nie znoszą rymów. Ale skoro uprawia się je od lat, w promocji i marketingu również, to musi w nich być siła . Tyle  rymujących ludzi – a w tym duch zbiorowy (ach, te przysłowia!*), poeci i pisarze, tekściarze albo rymarze (twórców tekstów piosenek mam na myśli), kwalifikowani i samozwańczy copywriterzy – nie może się przecież mylić… Gastrorymy , małe i duże, są rozsiane gęsto w dorosłej i dziecięcej literaturze pięknej, popularnej, kulinarnej (to oczywista oczywistość), w starych i nowych anonsach prasowych, w namingu: nazwach potraw, a nawet restauracji. Przykłady? Proszę bardzo – dla miłośników obcych nazw – Good Honest Food (Dobre, uczciwe, jedzenie) albo  Poco Loco ( Zwariowany/Zbzikowany/Szalony Kawałek albo takie samo Coś Niecoś ). A dla miłośników polszczyzn...