Przejdź do głównej zawartości

Po sukces na szpilkach?



Ze specjalną dedykacją dla Wszystkich, które  i którzy mają ochotę otworzyć portal, blog albo biznes „na/w szpilkach” 😊

Pełno dziś portali, blogów i biznesów „na szpilkach”/„w szpilkach”. Od tych związanych z rynkiem mody począwszy przez te od turystyki („W szpilkach przez świat”) czy coachingu („Po sukces na szpilkach”, „Sukces na szpilkach”), na technologicznych  i motoryzacyjnych i skończywszy („W szpilkach za kierownicą”, „W szpilkach w Internecie”). 

Tu i ówdzie, a najrzadziej chyba jednak w sklepach z obuwiem, można trafić na slogany, w rodzaju: „Kobiety sukcesu noszą szpilki!”.

Zauważyłam nawet, że bycie w szpilkach, bez względu na okoliczności (a zdecydowanie nawet wbrew okolicznościom!), stało się w ostatnich latach dość popularnym wyzwaniem. I to….bez oglądania się  na płeć. Zdarzyły się próby „bycia w szpilkach": na rowerze, podczas biegu, na desce surfingowej. I próby znakowania miejsc przyjaznych szpilkom: szpilkostrad.

Szpilki targetują

Szpilki – spokrewnione przez nazwę ze sztyletami (od wł.stiletto) – gdzieś w latach 50. XX uwolniono od „niesławy”. Po latach związku z erotycznym półświatkiem, stały się synonimem specjalnego szyku i elegancji. Nie bez udziału Marylin Monroe i innych gwiazd srebrnego ekranu.

A dziś w drugiej dekadzie XXI wieku są…. znakiem rozpoznawczym kobiecej strefy publicznej aktywności. Co ja mówię – super kobiecej! Nadkobiecej! Przeciwstawianej światom bez szpilek – męskiemu, ale i kobiecemu – temu na luzie, dajmy na to w symbolicznych baletkach czy w tenisówkach. Albo w mokasynach. A swoją drogą to ciekawe, co o optymalnej wysokości obcasów mówi etykieta biznesu? 

Szpilki w nazwie targetują więc  sposób naturalny. Przyciągają szpilkoholiczki i ich fanki.(I fanów też!) Z drugiej jednak strony zawężają grono osób potencjalnie zainteresowanych. Nie tylko do świata kobiet, ale do świata tych kobiet, które gotowe są być zawsze w masce i kostiumie” („w zbroi”), zawsze eleganckie, długonogie, gibkie, atrakcyjne erotycznie. No co tu dużo mówić, które jednak myślą o sobie przez pryzmat męskich fantazji o kobiecie.

Nancy McDonell Smith (The Classic Ten) napisała kiedyś, że szpilki są całkowicie niepraktyczne i nie przynoszą żadnych korzyści poza dobrym wyglądem i  że są niczym odpowiednik XIX-wiecznych gorsetów, podkreślających kobiece kształty.

No i jeśli się tak dobrze się zastanowić, to trudno powiedzieć, czy te damskie szpilki tak naprawdę są znakiem wyzwolenia kobiety czy jej zniewolenia. W samej nazwie „szpilki” tkwi przecież niezła dwuznaczność. 

A jeśli nie szpilki?

Synonimem świata „na szpilkach”/ „w szpilkach” jest świat ze szminką w nazwie („Sukces pisany szminką”) albo „w spódnicy” („Coaching w spódnicy”), albo „w sukience” („Sukces w sukience”, „W sukience do sukcesu”).

Do innych skojarzeń, mniej wykluczających i bardziej integrujących, odwołują się portale, blogi, biznesy używające w nazwach :

  • staropolskiego określenia dla wszystkiego, co robi się po kobiecemu, czyli nut „babskości”

Babski raj” i „Babski warsztat”– nazwy, które są prawie uniwersalne, „Babska szkoła jazdy”/ „Babska eLKA”, „Babskie fanaberie”/ „Babskie klimaty”– zwłaszcza w usługach beauty, „Babska Dziupla”/ „Babski zakątek”/„Babskie jadło”, „Babskie zrzucanie” – po prostu fitness czy różne „babskie agencje” rozwojów

  • kobiecości odmienianej w różnych przypadkach, przez różne części mowy, w różnych językach, używanej w neologizmach

  • Kobieta – „Kobieciarnia”/ „Kobbieciarnia”/ „Kobietkowo” –  zwłaszcza w usługach beauty, „Tylko dla kobiet” i Kobieta Eco, Kobieta Deco, Kobieta Fit….
  • Dama – „Damsko”, „Wszystko dla Dam”…
  • Femina – „Femina”, „Pro Femina” – nazwa prawie zastrzeżona dla usług medycznych i prawniczych, „Femini” – sprawdza się wszędzie tam, gdzie chodzi o kobiecy styl, a lubi  tę nazwę zwłaszcza branża ślubna
  • La Femme – „La Femme”, „Pour la Femme”/ „Pour Les Femmes”, Femme events”,  „Femme Atelier”/„Femme Studio", Belle Femme
  • The Woman – „Active Woman", Pretty Woman”/„Beauty Woman”, „Woman to Woman"
  • Lady – „Lady Fitness Club”, „Fit Lady”, „Active Lady” albo  ….. „Fancy Lady”

Myślę sobie, że na pewno warto postawić na kobiece nazwy, zwłaszcza jeśli za nimi idzie kobieca komunikacja – naprawdę kobieca promocja i marketing, a przede wszystkim firma oferuje – kobiece produkty. W tym usługi, rzecz jasna.

Co więcej, w branżach stereotypowo uważanych za męskie, specjalnie przygotowana oferta dla kobiet może „magicznie” rozszerzyć grupę docelową klientów. 



Teraz czas na Ciebie.
Blogowanie to gra zespołowa. 
* Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.
** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.

***Polub  Content i Marketing  na Facebooku.



Komentarze

Prześlij komentarz

Komentujcie, dopisujcie, nadpisujcie :)

Najpopularniejsze

Chwytliwe hasła

A jednak rymy w komunikacji wszelkiej maści są nieśmiertelne . Wczoraj wieczorową porą weszłam na Facebooka, a tu balet …rymów: „Pani Beato! Niestety, ten rząd obalą kobiety! Albo: „już to media podchwyciły, jakby całe życie z anarchią na piersiach łaziły”. Albo: „głośno wszędzie, czarno wszędzie, co to będzie, co to będzie!” Nawet niektóre hasztagi wyświetlające się na mojej facebookowej ściance ubrały się w rymy: #latowKato, #macchiatowkato. #nakawcewwawce. Może byłabym przeoczyła ten e-taniec rymów, gdyby nie to, że od pewnego czasu jestem wyczulona na rymowanie. Zwłaszcza w sloganach promocyjnych i reklamowych. I wbrew temu, co się sądzi „na mieście” rymy wcale nie wyszły z copywriterskiej mody. Mimo, że niektórych drażnią w sposób absolutny. Rymy robią niezłą robotę Rymy od zawsze bawiły, odróżniały, wyróżniały, wbijały w pamięć nazwy firm (i ich adresy), nazwy marek, produktów . O czym pisałam między innymi tutaj i tutaj . Rymy służyły także wyśmienicie czarnemu PR-owi,

Czekolada: kultowe hasła reklamowe

Jean  A. Brillat-Savarin o czekoladzie Czekoladę uwielbiał na pewno Król August III. Podobno codziennie wstawał o 3 nad ranem, wypijał filiżankę nieprzyzwoicie intensywnej czekolady i siadał za biurkiem. Sam z siebie, a raczej ze swojej królewskiej mądrości, nieprzyjemności królewskich obowiązków otwierał  czekoladową przyjemnością. A Brillat-Savarin, autor słynnej Fizjologii smaku (1825),  pisał:” […] gdy myślenie przychodzi mi z trudem i przygniata jakaś niewiadoma siła, do wielkiej filiżanki czekolady dodaję ziarnko ambry wielkości bobu, utłuczone z cukrem i zawsze pomaga mi to doskonale. Dzięki temu środkowi wzmacniającemu życie staje się łatwiejsze, myśl lżejsza i nie grozi mi bezsenność, nieunikniona po filiżance kawy na wodzie, którą wypijałbym w tej samej intencji” . I pewnie niekłamany był  ten jeden z jego 9 żali nad biednymi przodkami, którym nie dane było próbować smaków Anno Domini 1825: „ Bogacze Rzymu, którzy wyciskaliście pieniądze zewsząd, gdzie stanęła

Dobre rymy, na dobry humor i dobry apetyt

Jesień. Szaro. Buro. Tu i ówdzie leje. A za mną chodzą rymowane wiersze związane z małą i wielką kuchnią: na dobry dzień, na dobry apetyt, na dobry PR, na dobry marketing. Wiem, wiem, że niektórzy organicznie nie znoszą rymów. Ale skoro uprawia się je od lat, w promocji i marketingu również, to musi w nich być siła . Tyle  rymujących ludzi – a w tym duch zbiorowy (ach, te przysłowia!*), poeci i pisarze, tekściarze albo rymarze (twórców tekstów piosenek mam na myśli), kwalifikowani i samozwańczy copywriterzy – nie może się przecież mylić… Gastrorymy , małe i duże, są rozsiane gęsto w dorosłej i dziecięcej literaturze pięknej, popularnej, kulinarnej (to oczywista oczywistość), w starych i nowych anonsach prasowych, w namingu: nazwach potraw, a nawet restauracji. Przykłady? Proszę bardzo – dla miłośników obcych nazw – Good Honest Food (Dobre, uczciwe, jedzenie) albo  Poco Loco ( Zwariowany/Zbzikowany/Szalony Kawałek albo takie samo Coś Niecoś ). A dla miłośników polszczyzny-swojszc