Wiosna już trwa. Lato nadchodzi. Szybciej niż się wydaje. A myśl o maju i wakacjach, przypomniała mi o niedawnej modzie na polsko-angielskie hybrydy w rodzaju: smażing, plażing, balkoning (skakanie z hotelowego balkonu do basenu, a także z jednego balkonu na drugi) czy hiking (piesza wędrówka po górach lub innych pozamiejskich obszarach) albo braming (czyli prastare wystawanie w bramach). Do podobnych neologizmów należy buwing, czyli lans w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego.
Zasada tworzenia tych neologizmów jest prosta: do czynności przyjemnej, dodaje się końcówkę -ing i czynność staje się jeszcze przyjemniejsza.
Łomżing i reszta
Dziś już trudno dociec czy pierwsze były różne życiowe -ingi czy łomżing, który wymyślili copywriterzy, a który połączył w sobie nazwę Łomży i marki piwa. Ten neologizm połączono też z pewną historią. Pamiętacie? „Niecodzienne odkrycie. Pod Biskupinem archeolodzy odkopali niezwykły obiekt – kamienny leżak. Wszystko przemawia za tym, że natrafiono właśnie na pierwsze ślady łomżingu”.Łomżing podchwycono między innymi w Katowicach i serwowano jako: katowicing lub katowitzing. Do zagospodarowania pozostały jeszcze:gliwicing/gliwitzing, zabrzing, bytoming …
„– Z tymi katowicingami – mówi Marek – to w sumie nikt już nie wie, jak jest naprawdę. Słowo wymyślił mój znajomy i oznacza ono tyle, co kursowanie od knajpy do knajpy. Kojarzy się z clubbingiem, dancingiem i pewnie jeszcze jakimś innym fajnym „-ingiem”. Samo określenie stało się nader popularne. Sporo osób zaczęło chodzić na katowicingi, czyli pić w barach, ale i na ulicy, jeść w bistrach, ale i w McDonaldzie, chodzić do teatru, ale i na chłam do kina. Słowem: wszystkie chwyty dozwolone. Bawisz się wieczorem na mieście, spędzasz kolejną noc na Mariackiej, Wawelskiej lub na peronie piątym: jesteś na katowicingu”
Zanim wymyślono łomżing
Okazuje się jednak, jeśli cofnąć się w czasie, że tworzeniem podobnych neologizmów dla nazywania różnych przygód czasu wolnego zajmowali się nasi pradziadowie. I to w sposób o wiele przemyślniejszy . Stosowali najróżnorodniejsze końcówki tworząc nowe wyrazy, a wśród nich :-onja, -anja, -owja, -urja, -onia, -eria.W takim dwudziestoleciu międzywojennym praktykowano na przykład takie miejskie rozrywki, jak: bibonja; knajpanja i klubowja; piwonja, likeria, martelia, kruszonia, kartonia, pokeria, blefonia, bilardonia; kintopia; flirtovia, dziwkonia; szlifbrucja i awanturja.
Myślę, że część z tych neologizmów nie zestarzała się do dziś i czeka na zagospodarowanie. Część inspiruje do twórczości własnej. W końcu -ingi chwilowo powodują niestrawność. Przynajmniej u niektórych.
Teraz czas na Ciebie.
Blogowanie to gra zespołowa.
* Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.
***Polub Content i Marketing na Facebooku.
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentujcie, dopisujcie, nadpisujcie :)