Przejdź do głównej zawartości

Blogi i wiosna


Ponieważ jest już prawie wiosna, użyję dziś wiosennej metafory: blogosfera jest wielkim ogrodem tworzonym codziennie przez setki tysięcy aktywnych blogerów. Blogów z automatów i półautomatów nie liczę.

Kwitną różne blogi w blogosferze: pielęgnowane codziennie i starannie, dorywczo i … pozostawione same sobie. Bez gospodarza w świecie blogowatych.

Blogowatych? Czyli jakich? Wśród innych roślin ekranowych  gatunkowo wyróżnia je na pewno to, że przyrastają w krótkim czasie, że ujęte w szablony tęsknią do nieszablonowości i szczególnie kochają ludzkie spojrzenia i głaskania. Nie potrzeba im ani wody, ani słonecznego światła, tylko wyrazów zainteresowania od innych: odwiedzania,  obdarzania budującym komentarzem, oznaczenia polubką albo +1, albo poćwierkania. Blogowate więdną bez ludzi.

Usychają też, gdy w nich samych nie ma niepowtarzalności, autentyzmu, elementu zaskoczenia i otwarcia na publikę...

Blogi bywają sadzone dla zabawy, dla dokumentowania codzienności, dla próbowania siły przebicia i siły przeżycia własnego blogowego egzemplarza, dla bezpośredniego zarobku albo dla zatrudnienia w funkcji specjalisty od blogów lub specjalisty od tematów z blogiem związanych.

Zupełnie inną przestrzeń stanowią blogi zakładane przy markach, to ogrody firmowe – wizerunkowe i marketingowe.

Dobrego blogowania! Dobrych czytelników!
Drodzy Czytelnicy blogów pamiętajcie: blogowate więdną bez ludzi.

blogi, blogogowanie, blogosfera
Niech na wiosnę kwitną Wasze blogi!


Teraz czas na Ciebie.
Blogowanie to gra zespołowa. 
* Zostaw komentarz. Dla Ciebie to chwila, dla mnie ważna wskazówka.
** Jeśli Ci się podobało, prześlij ten wpis dalej. Sprawisz, że moja praca przyda się kolejnym osobom.
***Polub  Content i Marketing  na Facebooku.



Komentarze

  1. Piękna i niecodzienna metafora :)
    Ale zdecydowanie muszę się z Tobą zgodzić - blogowanie to ogrodnictwo. Im więcej wychwalany ogród i roślinność, tym więcej radości sprawia właścicielom i więcej serca wkładają w jego rozwój :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny tekst :) Bardzo lubię takie klimaty. O blogach rzadko pisze się w metaforyczny sposób. Jest w sieci dużo porad blogowych, polecajek, technicznych tutoriali czy felietonów o lajkach i komentarzach, ale takiego tekstu jeszcze nie czytałam. Dobry jest. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dziękuję Ci za motywujący komentarz :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawe przedstawienie tematu i sama prawda:) Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. No, Kochana! :)
    Teraz to powiało wiosną na całego :) Twoja metafora jest idealną definicją "blogowania", które - mam wrażenie - rozkwita z dnia na dzień.
    Oby więcej tak bujnie kwitnących roślin! :)

    Ściskam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentujcie, dopisujcie, nadpisujcie :)

Najpopularniejsze

Chwytliwe hasła

A jednak rymy w komunikacji wszelkiej maści są nieśmiertelne . Wczoraj wieczorową porą weszłam na Facebooka, a tu balet …rymów: „Pani Beato! Niestety, ten rząd obalą kobiety! Albo: „już to media podchwyciły, jakby całe życie z anarchią na piersiach łaziły”. Albo: „głośno wszędzie, czarno wszędzie, co to będzie, co to będzie!” Nawet niektóre hasztagi wyświetlające się na mojej facebookowej ściance ubrały się w rymy: #latowKato, #macchiatowkato. #nakawcewwawce. Może byłabym przeoczyła ten e-taniec rymów, gdyby nie to, że od pewnego czasu jestem wyczulona na rymowanie. Zwłaszcza w sloganach promocyjnych i reklamowych. I wbrew temu, co się sądzi „na mieście” rymy wcale nie wyszły z copywriterskiej mody. Mimo, że niektórych drażnią w sposób absolutny. Rymy robią niezłą robotę Rymy od zawsze bawiły, odróżniały, wyróżniały, wbijały w pamięć nazwy firm (i ich adresy), nazwy marek, produktów . O czym pisałam między innymi tutaj i tutaj . Rymy służyły także wyśmienicie czarnemu PR-owi, ...

Czekolada: kultowe hasła reklamowe

Jean  A. Brillat-Savarin o czekoladzie Czekoladę uwielbiał na pewno Król August III. Podobno codziennie wstawał o 3 nad ranem, wypijał filiżankę nieprzyzwoicie intensywnej czekolady i siadał za biurkiem. Sam z siebie, a raczej ze swojej królewskiej mądrości, nieprzyjemności królewskich obowiązków otwierał  czekoladową przyjemnością. A Brillat-Savarin, autor słynnej Fizjologii smaku (1825),  pisał:” […] gdy myślenie przychodzi mi z trudem i przygniata jakaś niewiadoma siła, do wielkiej filiżanki czekolady dodaję ziarnko ambry wielkości bobu, utłuczone z cukrem i zawsze pomaga mi to doskonale. Dzięki temu środkowi wzmacniającemu życie staje się łatwiejsze, myśl lżejsza i nie grozi mi bezsenność, nieunikniona po filiżance kawy na wodzie, którą wypijałbym w tej samej intencji” . I pewnie niekłamany był  ten jeden z jego 9 żali nad biednymi przodkami, którym nie dane było próbować smaków Anno Domini 1825: „ Bogacze Rzymu, którzy wyciskaliście pieniądze zews...

Dobre rymy, na dobry humor i dobry apetyt

Jesień. Szaro. Buro. Tu i ówdzie leje. A za mną chodzą rymowane wiersze związane z małą i wielką kuchnią: na dobry dzień, na dobry apetyt, na dobry PR, na dobry marketing. Wiem, wiem, że niektórzy organicznie nie znoszą rymów. Ale skoro uprawia się je od lat, w promocji i marketingu również, to musi w nich być siła . Tyle  rymujących ludzi – a w tym duch zbiorowy (ach, te przysłowia!*), poeci i pisarze, tekściarze albo rymarze (twórców tekstów piosenek mam na myśli), kwalifikowani i samozwańczy copywriterzy – nie może się przecież mylić… Gastrorymy , małe i duże, są rozsiane gęsto w dorosłej i dziecięcej literaturze pięknej, popularnej, kulinarnej (to oczywista oczywistość), w starych i nowych anonsach prasowych, w namingu: nazwach potraw, a nawet restauracji. Przykłady? Proszę bardzo – dla miłośników obcych nazw – Good Honest Food (Dobre, uczciwe, jedzenie) albo  Poco Loco ( Zwariowany/Zbzikowany/Szalony Kawałek albo takie samo Coś Niecoś ). A dla miłośników polszczyzn...